Policjant ze Stargardu oddał swój szpik, by ktoś miał szansę. Genetyczny bliźniak mieszka w Ameryce

Michał Elmerych
Michał Elmerych
Genetyczny brat bliźniak Marcina Lewczyckiego mieszka gdzieś w Ameryce
Genetyczny brat bliźniak Marcina Lewczyckiego mieszka gdzieś w Ameryce
Za kilkanaście miesięcy będzie mógł poznać osobę, której pomógł. Dziś wie tylko tyle, że jego komórki przeszczepione zostały komuś w Stanach Zjednoczonych.

Komuś, bo procedury nie pozwalają na to, by w tej chwili ujawnić, czy biorcą komórek macierzystych Marcina Lewczyckiego jest mężczyzna, kobieta, dorosły czy dziecko. Lewicki o tym wie, bo kiedy pięć lat temu zostawał potencjalnym dawcą, członkowie fundacji DKMS powiedzieli mu o tym. Powiedzieli też, bo robią to zawsze, jak będzie przebiegała procedura, kiedy okaże się, że ktoś potrzebuje pomocy stargardzianina. Nie był więc zdziwiony, kiedy w marcu zadzwonił telefon z informacją, że wypełniona niegdyś deklaracja może się teraz zamienić w fakt. Pojechał do Warszawy na początku maja. Przeszedł wszystkie konieczne badania. Na wyniki nie trzeba było długo czekać. Wszystko zajęło niespełna miesiąc. Pod koniec maja komórki zostały pobrane. Lewczycki o samym zabiegu nie mówi dużo.

- Jest bezpieczny i bezbolesny. Zachęcam każdego do zarejestrowania się w bazie dawców szpiku - namawia po trwającej cztery godziny procedurze pobrania.

Szybko też mógł wrócić do pracy. A od 23 lat jest policjantem. Dziś w stopniu aspiranta sztabowego służy w Stargardzie. Jego czyn nie został niezauważony. Specjalny komunikat wydała nawet wojewódzka policja. „W służbie zawsze zaangażowany i oddany, chętny, by pomagać i stawiać czoła trudnym wyzwaniom” - napisała mł. asp. Justyna Siwarska.

Te nieco górnolotne słowa nie dziwią, bo sama jest dumna z pana Marcina.

- Wzorem naszego kolegi zachęcamy wszystkich do rejestracji w bazie fundacji DKMS - zachęca Siwarska.

To bardzo ważne, bo im więcej osób w bazie, tym większa szansa na to, że osoba chora na nowotwór krwi znajdzie pomoc. Przed panem Marcinem - jak przed każdym, kto został dawcą - teraz kolejne wyzwania.

- Po miesiącu od przeszczepu fundacja informuje, czy się przyjął. Być może wszystko trzeba będzie powtórzyć; przez kilka najbliższych lat jestem jakby przypisana tej osobie, gdyby potrzebna była jeszcze pomoc. Oczywiście jestem do dyspozycji. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i kiedyś się spotkamy - opowiadała pani Emilia z Bytowa tuż po tym, jak od niej pobrano komórki dla kogoś we Włoszech.

Jeśli do spotkania dochodzi, to jedynie z inicjatywy biorcy; jest to jednak tak intymny moment, że dziennikarze nie są o nim informowani. Zresztą, jak mówią ludzie związani z fundacją DKMS, szpiku nie oddaje się dla sławy. Powód jest inny.

- Każdy z nas może komuś uratować życie - przekonują. - Kiedy zdecydujesz się zostać dawcą, musisz przejść przez poszczególne etapy, które pozwolą ci dać szansę na nowe życie osobie chorej. Jednak nie zawsze zarejestrowanie się oznacza, że zostanie się dawcą faktycznie. W ciągu dziesięciu lat od rejestracji maksymalnie pięć na sto zarejestrowanych osób zostaje dawcą. W ciągu pierwszego roku od daty rejestracji tylko jeden procent młodych dawców ma szansę na zostanie faktycznym dawcą.

A tym może zostać każdy zdrowy człowiek między 18. a 55. r.ż., nieposiadający znacznej nadwagi. Rejestracji w bazie potencjalnych dawców komórek macierzystych można dokonać przez internet, wypełniając formularz rejestracyjny.

- Należy zamówić pakiet rejestracyjny, wypełnić formularz, pobrać wymaz z wewnętrznej strony policzka i odesłać całość do nas - instruuje fundacji DKMS. Z przesłanej próbki wykonywana jest typizacja antygenów zgodności tkankowej. Wyniki wraz z danymi z formularza trafiają do bazy dawców.

Tylko 25 proc. osób zakwalifikowanych do przeszczepienia znajdzie pomoc w swojej rodzinie - 75 proc. pacjentów potrzebujących transplantacji szpiku musi liczyć na pomoc dawcy niespokrewnionego.

- Poszukiwanie zgodnego dawcy komórek macierzystych to jak szukanie igły w stogu siana - mówią pracownicy DKMS. - Co 40 minut ktoś w Polsce dowiaduje się, że choruje na nowotwór krwi lub inną chorobę układu krwiotwórczego. Dla wielu z tych osób jedyną szansą na życie jest przeszczepienie krwiotwórczych komórek macierzystych z krwi lub szpiku od zgodnego dawcy. To dlatego ważny jest udział jak największej grupy dawców niespokrewnionych. W tej chwili aż co piąty polski pacjent nie znajduje swojego bliźniaka genetycznego i nie ma szans na przeszczepienie. Nadzieją dla tych osób mogą być tylko nowo zarejestrowani potencjalni dawcy. Im większa baza dawców, tym większa szansa, że wśród zarejestrowanych osób znajdzie się „bliźniaczy” dawca.

A pomóc można, chociażby pani Małgosi. Kobieta ma ostrą białaczkę szpikową. Diagnoza spadła na nią niespodziewanie.

- Spędziliśmy z synkiem fantastyczną majówkę. Tydzień po niej wszystko się zmieniło. Czułam się źle, ale myślałam, że to wina infekcji. Przez myśl mi nie przeszło, że za chwilę będę walczyć o własne życie - mówiła w sierpniu reporterowi „Głosu”.

Może gdzieś na świecie jest jakiś inny Marcin policjant?

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Policjant ze Stargardu oddał swój szpik, by ktoś miał szansę. Genetyczny bliźniak mieszka w Ameryce - Głos Szczeciński

Wróć na i.pl Portal i.pl