Biało-czerwoni nie umocnili się mentalnie przed kluczowym meczem tego turnieju. W starciu z Włochami mieli problemy w praktycznie każdym elemencie. Ekipa z półwyspu Apenińskiego nie tylko kończyła większość ataków, ale często brutalnie gasiła naszych skutecznym blokiem. Trzeci set był pozytywnym sygnałem, ale w czwartym Włosi potwierdzili, że tego dnia mieli więcej argumentów.
- Ten mecz oczywiście był ważny, bo my jak wychodzimy to ani nie chcemy kalkulować, ani traktować meczów jako mniej ważnych, bo każdy jest dla nas ważny i w każdym chcemy wygrywać. Po prostu wyszliśmy i zagraliśmy zdecydowanie słabiej niż Włosi w pierwszych dwóch setach. W ogóle punktu zaczepienia nie było, w każdym elemencie nas dominowali – przyznawał Marcin Janusz, rozgrywający polskiej ekipy.
Janusz przyznał, że taki mecz nie powinien się naszej reprezentacji podczas tak istotnego turnieju wydarzyć.
- Chcąc zrobić coś wielkiego na Igrzyskach to trzeba po prostu grać cały czas na najwyższym poziomie. My w wielu momentach tego nie mieliśmy, ale mam nadzieję, że to ostatni raz – zaznaczył zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Przed sztabem niełatwe zadanie – czyli odbudowanie mentalne naszych zawodników, którzy mieli nie wiele czasu na wyrzucenie z głowy włoskiej porażki.
- Myślę, że na tyle jesteśmy doświadczeni, że takie porażki nie zostają w głowach na długo. Tak to wygląda w siatkówce. Nie wygrywa się cały czas i trzeba się szybko zresetować. Tak samo po porażkach, każdy z nas to przeżył, więc nie jest to jakaś wyjątkowa sytuacja – zauważa Janusza.
Polacy wiedzą, że czeka ich niezwykle ważny mecz na igrzyskach.
- Wyjdziemy, wiemy, że zacznie się wszystko od zera. Przegraną z Włochami tak naprawdę nie przekreśliliśmy sobie żadnych szans. Mamy wszystko w swoich rękach. Zagramy dobrze – obiecuje nasz rozgrywający.
Słoweńcy jawią się jako zespół, które już niejednokrotnie napsuł krwi biało-czerwonym. - To zespół, który znamy, który wiemy, że będzie w formie. Każdy rywal przyjeżdża tutaj w najlepszym swoim wydaniu. Tak do tego podejdziemy. Mamy również swoje argumenty – podkreśla rozgrywający biało-czerwonych.
Środkowy Jakub Kochanowski zaznacza, że każda z najlepszych ośmiu ekip turnieju olimpijskiego ma apetyt na walkę o medale.
- Nie ma większego znaczenia z kim zagramy w ćwierćfinale. Ekipy, które wyszły z grup to drużyny, które naprawdę mogą pokonać każdego, tutaj naprawdę wygrać może każdy z każdym. Mamy teraz Słowenię: dobrze: zrobimy wszystko, żeby z nią wygrać – zapowiada Kochanowski.
Przyjmujący Kamil Semeniuk zaznacza, że to, co wydarzyło się w fazie grupowej, nie ma już żadnego znaczenia.
- Daliśmy z siebie maksa na boisku i „odcinamy” rozdział fazy grupowej. Teraz się zaczyna prawdziwe granie – oceniał nasz zawodnik.
Semeniuk podkreślił, że Włosi zagrali bardzo konsekwentnie, a polskiej ekipie przytrafił się ten (oby jeden) słabszy mecz turnieju. Faza pucharowa jest teraz najsolidniejszą weryfikacją możliwości wszystkich ekipy.
- Kto przegrywa ten odpada, więc dajemy maksa. Ile trzeba będzie, tyle damy na boiska: serducha, potu, krwi. Wszystko żeby przejść tą barierę ćwierćfinałową – zaznaczył „Semen”. Słoweńcy wygrali wszystkie mecze w swojej grupie. Za trzy punkty ograli Kanadę i Serbię, a pomęczyli się jedynie z Francją (wygrali 3:2).
Pary 1/4 finału (5 sierpnia):
Polska – Słowenia (g. 9)
Włochy – Japonia (g. 13)
Francja – Niemcy (g. 17)
USA – Brazylia (g. 21)
Marcin Jastrzębski z Paryża
Polska wygrywa na inaugurację
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?