Położone na wschodzie Ukrainy nad morzem Azowskim miasto Mariupol jest wciąż oblegane przez rosyjskie wojska, które najechały Ukrainę. Sytuacja humanitarna w mieście jest katastrofalna. Mieszkańcy nie mają prądu, gazu, a posiłki gotują na prowizorycznych ogniskach. Mariupolska rada miejska poinformowała za pośrednictwem lokalnych agencji informacyjnych, że rosyjscy okupanci nadal wędrują po mieście, które w większości zostało zniszczone.
- Nie ma ulic bez wybitych okien, zniszczonych mieszkań, a nawet domów. (...) ciała zmarłych sąsiadów chowane są na podwórkach osiedli - relacjonują urzędnicy.
Rosjanie ostrzeliwują zarówno prawy, jak i lewy brzeg rzeki Kalmius. Ukraińskie wojsko mimo bombardowań nie ustaje w oporze przeciwko wrogim wojskom.
Mieszkańcy Mariupola są w pułapce
Mieszkańcy od kilku dni próbują wydostać się z miasta poprzez korytarze humanitarne, które miały być bezpieczną formą ucieczki z Mariupola. Niestety wciąż są one ostrzeliwane przez Rosjan. Części ludności udało się jednak wydostać. Wśród ocalałych są dwaj bracia zakonni z zakonu paulinów o. Paweł Tomaszewski i o. Paweł Tkaczyk, którzy od początku rosyjskiej agresji pomagali miejscowej ludności, którą ukrywali w budowanym w Mariupolu kościele i domu parafialnym. Zakonnicy od kilku dni mieli bardzo utrudniony kontakt ze światem zewnętrznym. Brak prądu i dostępu do internetu sprawił, że rzadko mogli się kontaktować ze swoimi braćmi zakonnymi w innych częściach Ukrainy.
- W Browarach sytuacja jest względnie spokojna. Powtarzają się często alarmy przeciwlotnicze. Dziś rano (8 marca) było słychać, jak obrona przeciwlotnicza zbiła kilka rakiet. Ojcowie wyjechali z Mariupola wczoraj i dotarli do Kamieńca Podolskiego. Są bezpieczni - relacjonuje paulin o. Roman Laba z miejscowości Browary pod Kijowem.
Jak wspomniał ojciec Laba w Browarach od kilku dni jest spokojniej. Klasztorne piwnice jednak cały czas są otwarte na wypadek wznowienia nalotów. Na terenie parafii wciąż przebywa około 50 osób, które nocują w paulińskiej kaplicy i w domu parafialnym.
- Duch jest zmotywowany i zmobilizowany. Jest oczywiście strach. Wiele osób prosi o rozmowy i spowiedź, ale generalnie duch jest bardzo dobry. Pomiędzy ludźmi panuje solidarność. Modlimy się. Codziennie jest msza święta - dodaje paulin i jednocześnie dziękuje za pomoc. - Bardzo dziękuję wszystkim Polakom za otrzymane słowa wsparcia i modlitwę. Bardzo dziękuję narodowi polskiemu. Właśnie w takich sytuacjach przejawia się, kto jest prawdziwym przyjacielem i bratem - wyraził wdzięczność o. Laba.
Obecnie w Ukrainie paulini pracują w pięciu parafiach - w Kamieńcu Podolskim, Różynie, Satanowie, Browarach i Mariupolu. Ojciec Roman Laba, kapłan od 17 lat, jest proboszczem parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Browarach.
Na Jasnej Górze w Częstochowie modlitwa w intencji ogarniętej wojną Ukrainy zanoszona jest przez paulinów i pielgrzymów nieustannie. Już kilkadziesiąt kobiet, matek z dziećmi znalazło schronienie w Domu Pielgrzyma.
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
- Opuszczona willa na Śląsku. Chata grillowa, tarasy i salony zdewastowane. Zobacz
- Oto wyliczenia emerytur od 1 marca po waloryzacji 2022. Takie pieniądze wypłaci ZUS
- Top 10 ofert pracy w Niemczech bez znajomości języka! Sprawdź
- Na te choroby trzeba się zaszczepić. Oto lista obowiązkowych i zalecanych szczepień
