Ofiary to przypadkowe osoby. Jedną z nich był Rafał K. Napadli na niego na drodze w okolicy wsi Komorniki pomiędzy Wrocławiem a Środą Śląską. Autem zastawili drogę tak, że Rafał K. zjechał na pobliski parking. Był 30 lipca ubiegłego roku.
Mężczyzna pracował jako ochroniarz w jednym ze sklepów sieci Biedronka. Później wiązał napad na siebie z zatrzymaniem złodzieja w sklepie, ale śledczy tego nie potwierdzili. Zdaniem prokuratury, był przypadkową ofiarą bandytów.
Zabrali mu kluczyki do samochodu i zmusili, by pojechał z nimi. Najpierw zawieźli go do lombardu w Środzie Śląskiej. Tu kazali zastawić telefon komórkowy. Tak „zarobili” pierwsze 300 złotych. Potem zmusili, by podpisał fikcyjną umowę pożyczki 2800 złotych i zobowiązał się, że zapłaci im te pieniądze.
Zaraz potem wywieźli do lasu i zaczęli katować. Kazali się rozebrać do majtek. Jeden z nich psiknął mu w twarz gazem. Potem bili i strzelali z broni pneumatycznej.
Później jeszcze przez kolejnych dziewięć dni bandyci pilnowali, by spłacał „pożyczkę” w ratach. Ostatecznie 9 sierpnia 2017 zawiadomił policję i zaczęło się śledztwo. Szybko zatrzymano bandytów, a jeden z nich poszedł na współpracę. Dziś sąd nagrodził go wyjątkowo łagodną karą. To on wskazał dwie kolejne ofiary, w tym Tomasza W., który padł ofiarą szajki 30 lipca w Środzie Śląskiej. A także mężczyznę, od którego próbowano - ale bezskutecznie – wymusić 500 złotych.
Tomasza W. podstępem zwabiono do samochodu, napastnicy zaczęli go bić, grozić nożem i żądali by wybrał z bankomatu gotówkę. Siłą zmusili by wziął narkotyki. Kazali podpisać umowę pożyczki. Zapłacił im 1000 złotych.
Sąd uznał całą czwórkę za winnych zbrodni, jaką jest przetrzymywanie zakładnika dla pieniędzy. Główny oskarżony – Krystian G. - to wielokrotny recydywista. Zbrodni dopuścił się po tym, gdy sąd warunkowo zwolnił go z odsiadywania kary za wcześniejsze przestępstwa. A były to kradzieże i rozboje.
Hity Jarmarku Bożonarodzeniowego we Wrocławiu. Sprawdź! [ZDJĘCIA]
Zobacz też
Mieczami przegonili złodziei. Brawurowa reakcja pracowników salonu jubilerskiego
Dwaj pracownicy salonu jubilerskiego w Kanadzie użyli mieczy, by przegonić złodziei próbujących włamać się do sklepu. Brawurową akcję sprzedawców zarejestrowały kamery monitoringu. Na filmie widać czterech przestępców podjeżdżających pod sklep ciemnym SUV-em, którzy następnie wybijają witrynę sklepową i wchodzą do środka. Wtedy do ataku przystępują pracownicy, którzy machając mieczami szybko zniechęcają napastników. Ci salwują się ucieczką, grożąc użyciem broni palnej. Ostatecznie wsiadają do samochodu i odjeżdżają w pośpiechu.