Według parlamentarzysty, w przypadku przemyskiego szpitala „mamy do czynienia z żonglowaniem liczbami dotyczącymi stanu finansów tej placówki".
- Ponadto spotykamy się z rozbijaniem dobrych zespołów lekarskich i ukrywaniem niewygodnych faktów — twierdzi poseł Rząsa.
Wspomniał o dawnym Szpitalu Miejskim w Przemyślu. Według posła PO działania wokół tej placówki to była „likwidacja, a nie połączenie”.
- To było brutalne zlikwidowanie bardzo dobrej placówki po to, aby tego molocha, kolosa na glinianych nogach, utrzymać przy życiu. Pamiętamy, co oni wtedy mówili, jaką świetlaną przyszłość kreowali przed tym szpitalem. Jak on się pięknie rozbudowuje. Jak pacjenci będą zadowoleni. Efekt mamy, jaki mamy. Dzisiaj słyszymy o tym, że są problemy finansowe — argumentował poseł Rząsa.
Poseł mówił również o obietnicach sprowadzenia do przemyskiego szpitala nowoczesnego sprzętu i wybitnych specjalistów.
- Zadaję pytanie, co się stało z lekarzami krakowskimi, z przemyskimi? Gdzie są lekarze z przemyskiego Szpitala Miejskiego? Co się z nimi dzieje? Gdzie są pacjenci, którzy byli leczeni na oddziale psychosomatycznym? Kto dzisiaj zajmuje się problemami tych pacjentów? Zadaję te pytania publicznie, bo wiem, że znowu będę miał problemy z uzyskaniem na nie odpowiedzi — twierdzi Rząsa.
Spytaliśmy Piotra Ciompę, dyr. Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu, o sprawy poruszane podczas konferencji prasowej posła Rząsy.
- Rok temu na półrocze szpital przemyski miał najlepszy wynik ekonomiczny spośród szpitali marszałkowskich. Obecnie jest najgorszy. Przyczyną są podwyżki wywalczone w protestach jesiennych. Ktoś może zauważyć, iż inne szpitale marszałkowskie też miały podwyżki. Otóż podwyżki w Przemyślu były większe, bo pielęgniarki zażądały wyrównania do poziomu rzeszowskiego, czyli były wyższe niż w Rzeszowie czy innych miastach. Po drugie, zadłużenie innych szpitali marszałkowskich zostało zrestrukturyzowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego, natomiast w przypadku Przemyśla proces restrukturyzacji został przerwany przez protesty pielęgniarek. W ten sposób szpital utracił w skali roku ok. 10 mln złotych — mówi dyrektor.
- Duża część lekarzy zatrudnionych za pośrednictwem krakowskiej spółki, dyżuruje nadal zatrudniana przez szpital bezpośrednio, bez narzutu prowizji dla spółki. Większość lekarzy dawnego Szpitala Miejskiego jest nadal zatrudniana przez Wojewózki Szpital. Grupa chirurgów i internistów, łącznie ok.10 lekarzy, odeszła na własną prośbę. Poza tym odeszły pojedyncze przypadki. Pacjentów psychosomatycznych przejął szpital psychiatryczny w Żurawicy odległy o 4 km od szpitala o.Pio - twierdzi dyr. Ciompa.
