Pasek artykułowy - wybory

Potęga smaku 2.0, czyli co powiedziałby dziś Herbert

Adam Buła
KSIADZ MIKOLAJ OLSZEWSKI
KSIADZ MIKOLAJ OLSZEWSKI ANDRZEJ BANAS
Nie, nie pokażę Wam tego, wierny klasyk Nałkowskiej, że musi być jakaś granica. Więc tylko opowiem obrazek, latający, obok wielu podobnych, w PL internecie. Kadr podzielony jest na pół. Z lewej strony ksiądz O. w ikonicznej już pozie męczennika wśród wyznawców, z prawej ksiądz Popiełuszko – zdjęcie też jedno z bardziej znanych. I dwa podpisy. Z lewej: „25 października – uwolniony”. Z prawej: „25 października – utopiony”.

Znaczy, że niby co? Bo nawet nie wiadomo, czy sprawy na pewno idą ku lepszemu. Bo choć za komuny straciliśmy jednego wielkiego kapłana - męczennika, to stał się on błogosławiony, a tego drugiego zdołano, co prawda, na czas uwolnić, ale, niestety, opóźni to jego niechybny proces beatyfikacyjny.

Nie, stop. Jednak stop. Musimy zacząć mówić: STOP. A może raczej krzyczeć: DOŚĆ. Nałkowska napisała  (o czym innym w innym świecie): „chodzi o to, że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą”. Więc musi być też jakaś granica, za którą nasze bierne przyzwolenie na rozwijające się wokół szaleństwo uderzy w nas samych. Według mnie już od dawna  uderza.

No tak, tylko kto dziś czyta Nałkowską. Chyba tylko ci, co jeszcze czytają Herberta. Reszta porozdzielała ich, i wszystkich innych zresztą też, na dwie osobne kupki, z których tylko jedna jest koszerna. I nie szalejmy z tym czytaniem – wystarczy kilka poręcznych cytatów.

Co znamienne, media PiS-u dziś z Herberta najchętniej przywołują „Przesłanie Pana Cogito”. No tak, znów szarżuję. Biorą z niego tylko tę ostatnią linijkę, którą da się przerobić na hasło: „Bądź wierny Idź”. W mniej lub bardziej pokracznej formie to wstęp do komunikatu, że Tusk jest gorszy od komuny, trzeba z nim walczyć jak z hitlerowcami i bolszewikami, a ksiądz Michał O. jest prześladowany za wiarę i torturowany jak… pacz początek.

Mnie jednak znów prześladuje raczej „Potęga smaku”. Gdy widzę, jak pałac prezydencki celebruje 100. rocznicę urodzin Herberta wielkim, podświetlonym hasłem na frontonie. Dzień po tym, jak prezydent popełnił publiczny wyrzyg na prof. Adama Strzembosza, odpowiedzialnego za to, że „w polskim wymiarze sprawiedliwości pozostali komunistyczni sędziowie, splamieni przynależnością do PZPR”.

Ale czekaj, bo do głowy przychodzi mi tylko Stanisław Piotrowicz, mianowany przez Andrzeja Dudę na sędziego Trybunału. A nie, spoko, chodziło o „komunistycznych sędziów z PZPR”, a on był tam wtedy przecież tylko prokuratorem. I nie wydawał wyroków, tylko akty oskarżenia. Może dlatego nic tu prezydentowi nie zgrzyta.

A mnie zazgrzytało. „Lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku”.

Tylko cóż po smaku w  świecie rządzonym potęgą kłamstwa. Kłamstwa, które już zostało kanonizowane. Bo zupełnie nie obrusza mnie nagranie uwolnionej wraz z ks. O. urzędniczki od funduszu sprawiedliwości. Zasady „nigdy się do niczego nie przyznawaj” i „jak cię złapią za rękę, mów, że to nie twoja ręka”, to taki miks złotych maksym ze świata złodziei i szpiegów. Zresztą, podobno „Gruba” się jednak „rozpruła”.

My zaś jesteśmy od dawna na kursie i ścieżce wyznaczanych przez ludzi takich jak Antoni Macierewicz. Kłam. Jak cię złapią na kłamstwie, kłam jeszcze bardziej. Mów każdą bzdurę, która ci przyjdzie do głowy. Kłam jak politycy, jak mediaworkerzy, jak internetowe trolle. Kłam, ile wlezie, piekła nie ma. Nikt się już nie przejmie najbardziej nawet piramidalną brednią.

No chyba, że jednak zaczniemy się wreszcie przejmować i zaczniemy krzyczeć: DOŚĆ. Bo w gruncie rzeczy to jest sprawa smaku! Inaczej, pochylając się za chwilę nad grobami bliskich i oddając hołd grobom bohaterów, nie będziemy pewni, czy za chwilę ścieżki między nimi nie zostaną do końca splątane. I trafimy na halloweenowe cmentarzysko, gdzie osoby niegodne plują na starych profesorów, wynosząc do godności komuszych sługusów.

A, zapomniałbym.

Księdza Jerzego utopiono 19 października. Może 20., bo esbecy na zaporę we Włocławku wjechali „koło północy”. Ale co za różnica, jak akurat do narracji pasuje 25 X. Kto to pamięta, kto sprawdzi, jak było, kto zaprotestuje. Pasował 25., to się datę przesunęło. Jak „dowody” w raporcie u Macierewicza.

Po prostu kłam. Wciąż nikt nie woła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Okiem Kielara odc. 14

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
Taaaaak głupio wyszło ale trzy osoby zachowały się przyzwoicie.
A
Adam Buła
31 października, 22:52, konger:

Panie Buła, tyle miejsca poświęcił pan o. Michałowi, a zapomniał o dwóch paniach. Że zapomniały o nich feministki temu się nie dziwię, ale pan? Na kursie i na ścieżce" - to nie Antoni Macierewicz, a kontrolerzy ze Smoleńska (niestety nagrało się) gdy sprowadzali samolot do lądowania. I sprowadzili. Linijek (jak pan to uroczo określił) z Herberta do cytowania jest więcej. Na przykład ta: "Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach". Znajdą się też w "Potędze smaku" - Herberta należy czytać ze zrozumieniem (w miarę możliwości). Po lekturze pana tekstu pozostaje niesmak.

dziękuję za Pana świadectwo

k
konger
Panie Buła, tyle miejsca poświęcił pan o. Michałowi, a zapomniał o dwóch paniach. Że zapomniały o nich feministki temu się nie dziwię, ale pan? Na kursie i na ścieżce" - to nie Antoni Macierewicz, a kontrolerzy ze Smoleńska (niestety nagrało się) gdy sprowadzali samolot do lądowania. I sprowadzili. Linijek (jak pan to uroczo określił) z Herberta do cytowania jest więcej. Na przykład ta: "Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach". Znajdą się też w "Potędze smaku" - Herberta należy czytać ze zrozumieniem (w miarę możliwości). Po lekturze pana tekstu pozostaje niesmak.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl