Pożar domu w Mierzynku wybuchł w sobotę około godziny 21. W tym czasie mieszkająca tam rodzina przebywała na koncercie zespołu Bayer Full w Lubiczu.
- Wiadomość o tym, że pali się nasz dom dosłownie mnie poraziła - mówi pani Aneta, właścicielka spalonego domu w Mierzynku. Byliśmy wraz z mężem i dziećmi na festynie Lubickie Lato, grał zespół, kiedy otrzymałam informację, że nasz dom płonie. Natychmiast pojechaliśmy na miejsce. Z ogniem walczyli strażacy, ale niestety niewiele udało się uratować.
W niewielkim domu mieszkali pani Aneta z mężem i piątką dzieci w wieku od sześciu do 14 lat. Osobną część zajmował jeszcze jeden członek rodziny. Całe wyposażenie domu zostało zniszczone.
- W tej chwili trudno to ogarnąć - dodaje pani Aneta. Nie mamy praktycznie nic. Noc spędziliśmy u pobliskiej rodziny. Dzieci były w szoku. Zwłaszcza najstarszy syn bardzo przeżył pożar. Musiała mu zostać udzielona pomoc medyczna.
Czytaj też: Obozy dla młodzieży pod kontrolą
Jeszcze wczoraj wieczorem na miejsce przyjechał wójt Lubicza Marek Olszewski. Gmina zaproponowała pomoc. Między innymi mieszkanie w Lubiczu.
- Rodzina jednak nie chce opuszczać swojego terenu - mówi Anna Sikorska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubiczu. Na pewno nie zostawimy ich bez pomocy. Już rodzina otrzymała pewną pulę pieniędzy na najbardziej potrzebne rzeczy. w poniedziałek wraz z mieszkańcami spalonego domu wybieramy się na większe zakupy. Dzieci zostaną zaopatrzone we wszystkie przybory szkolne. Dalsza pomoc będzie zależała od tego, gdzie rodzina zdecyduje się zamieszkać. Wtedy tez będziemy wiedzieli, gdzie wstawić np. łóżka.
Pani Aneta z Mierzynka na razie, jak mówi, zamieszka u rodziny. Potem tymczasowo chce postawić na swoim terenie większą przyczepę i zabrać się za odbudowę domu.
- Nie chcemy opuszczać swojego miejsca zamieszkania - dodaje. Dzieci dobrze czuja się w szkole, do której chodzą. Wiem, że damy radę przy pomocy dobrych ludzi odbudować dom.
Wyposażenie domu, jak potwierdza straż pożarna, spłonęło doszczętnie.
- Zgłoszenie otrzymaliśmy tuż przed godziną 21 - mówi brygadier Andrzej Seroczyński oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. - Na miejsce przybyło 6 zastępów straży pożarnej. Z ogniem walczyło 25 strażaków, którzy z płonącego budynku wynieśli m.in. butle z gazem. Nasze działania zakończyły się po godzinie 1 w nocy. Przyczyny pożaru wyjaśnia policja.
Właścicielka domu uważa, że doszło do podpalenia. Ma swoje podejrzenia. Członkowie rodziny zostali przesłuchani przez policję.
- Rzeczywiście prowadzimy postępowanie pod kątem podpalenia - mówi Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka Komendanta Miejskiego Policji w Toruniu. Na miejscu pracują policjanci oraz biegli z zakresu pożarnictwa.
Przeczytaj również: Zwierzyny nie widać, ptaki nie śpiewają
Osoby, które chcą pomóc rodzinie z Mierzynka mogą nowe rzeczy (koce, kołdry, ręczniki itp.) przynosić do szkół podstawowych w Młyńcu i Grębocinie. Tam odbywa się zbiórka niezbędnych przedmiotów. Potrzebne będą również meble i sprzęt AGD.
Sołtys Mierzynka ma nadzieję, że rodzinie szybko uda się ponownie stanąć na nogi.
- Najlepiej jakby jakaś organizacja charytatywna zorganizowała zbiórkę pieniężną - mówi Mariusz Filuś.
Zobacz także: