Krzysztof G. oskarżony jest o nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu ludzi oraz mieniu w wielkim rozmiarach. Zdaniem prokuratury podczas sporządzania dla zakładu instrukcji bezpieczeństwa pożarowego, nie ujawnił, że w firmie składowane są odpady niebezpieczne, w przypadku których może dojść do ich samozagrzewania się i samozapłonu.
Czytaj też: Pożar w Zgierzu. Po pożarze wysypiska śmieci w Zgierzu żywność może być skażona. Ministerstwo zapowiadana nowe przepisy składowania odpadów
W efekcie w instrukcji nie znalazły się wytyczne na wypadek takiego zdarzenia, nie określono też sposobu zapobiegania procesowi samozagrzewania. W konsekwencji w halach wynajmowanych przez firmę składowane były m.in. odpady, na które spółka nie miała pozwoleń i które przechowywano w pomieszczeniach nieprzystosowanych do tego w sposób zagrażający zdrowiu i życiu ludzi. Właśnie w następstwie tego doszło, zdaniem prokuratury, do pożaru.
Spółka będąca właścicielem nieruchomości (firma Krzysztofa G. tylko wynajmowała hale), poniosła w tym pożarze straty szacowane na ok. 5,5 mln zł przy faktycznej kwocie wypłaconego odszkodowania niespełna 335 tys. zł. Teraz jako główny poszkodowany występuje w charakterze oskarżyciela posiłkowego w procesie Krzysztofa G.