Poszukiwania inwestora strategicznego rozpoczęły się na przełomie roku 2017 i 2018. Wówczas rodzinna spółka z Poznania zaczęła współpracę z Bankiem Zachodnim WBK, który przygotował prezentację inwestorską. Bank był też odpowiedzialny za wybór najkorzystniejszej oferty. Z informacji „Głosu Wielkopolskiego” wynika, że spośród kilkudziesięciu oferentów największe zainteresowanie wyraziła francuska sieć hipermarketów Auchan, która kilka lat temu przejęła sieć sklepów Real i portugalska sieć Jeronimo Martins, właściciel supermarketów Biedronka.
Czytaj więcej: Piotr i Paweł sprzedany. Kto przejmie sieć sklepów?
Zainteresowani nie komentują
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, to właśnie Jeronimo Martins złożyło na końcu najkorzystniejszą ofertę. Czy Biedronka przejmie zatem poznańskie delikatesy Piotr i Paweł? Wiele na to wskazuje. Chociaż żadna ze stron nie chce komentować tego oficjalnie. „Bez komentarza” - odpisało nam biuro prasowe Jeronimo Martins. Natomiast zarząd Piotra i Pawła przesłał nam oświadczenie: „Proces wyboru inwestora zaplanowany jest na okres do końca lipca 2018 roku. W maju otrzymaliśmy kilka wiążących oferty. Obecnie jesteśmy po ich analizie i w czerwcu będziemy prowadzić rozmowy dotyczące zamknięcia transakcji. Ze względu na przebieg procesu poszukiwania inwestora oraz ustalenia z zainteresowanymi stronami nie możemy poinformować, od kogo wpłynęły oferty”.
Także do UOKiK nie wpłynął na razie żaden wniosek o zgodę na tę koncentrację. W lutym tego roku spółka zawarła umowę z funduszem TFI Capital Partners, który wyposaża sieć Piotr i Paweł w gotówkę oraz instrumenty zabezpieczające możliwości prowadzenia działalności handlowej. To ważne, ponieważ spółce nie wiodło się do tej pory najlepiej. Zdaniem ekonomistów to właśnie sprzedaż firmy miała uchronić ją przed widmem bankructwa. Bo chociaż firma rok 2016 zamknęła z wynikiem 13,4 mln zł, to spółka jest jednak bardzo zadłużona. Co więcej, na szybkim wyborze nowego właściciele zależało właśnie rodzinie Woś.
Biedronka umacnia pozycję
Faktem jest jednak, jak Piotr i Paweł został już sprzedany. Eksperci nie są zdziwieni, że to właśnie Jeronimo Martins miałoby okazać się nowy właścicielem poznańskiej spółki.
- Dziś Biedronka jest liderem na rynku, a tym samym umocni swoją pozycję. Nie ma co ukrywać, że rywalizuje z Lidlem, a przejęcie sieci sklepów Piotr i Paweł to dla Jeronimo Martins ucieczka do przodu
- mówi dr hab. Jan Mikołajczak z Katedry Handlu i Marketingu Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
– Biedronkę po prostu na to stać. Tworzenie nowych placówek jest czasochłonne. A tu jednocześnie są nowe sklepy, a przy okazji konkurencja zostałaby wyeliminowana z rynku – potwierdza dr Andrzej Szymkowiak z Katedry Handlu i Marketingu UE w Poznaniu.
Eksperci są zdania, że do ewentualnego przejęcia całkowicie sieci sklepów Piotr i Paweł dojdzie stopniowo. Jak zmieni się Piotr i Paweł? Czy zmieni nazwę i będzie działał pod szyldem Biedronka? Tu zdania ekonomistów są podzielone.
– Najpewniej Jeronimo Martins zrezygnuje z centrum zarządzania Piotra i Pawła. Być może zamknie też część sklepów lub odsprzeda ją innym podmiotom, jeśli będą sąsiadować bezpośrednio z istniejącymi już Biedronkami. Oczywiście większość sklepów Piotr i Paweł będzie prowadzona pod brandem Biedronki – mówi Mikołajczak.
– Jestem przekonany, że w stu procentach zmieni się też asortyment, na ten z sieci Biedronka. Uważam, że powoli nastąpi także wygaszenie części delikatesowej, ponieważ nie jest ona rentowna
– dodaje.
Z kolei Andrzej Szymkowiak uważa, że Biedronka może zdecydować się stworzyć w mniejszych powierzchniowo sklepach Piotr i Paweł konkurencję dla mniejszych formatów, np. Żabek czy Fresh Marketów. – Powstałoby coś w stylu Biedronka Express. Może zdecydują się też zostawić markę Piotr i Paweł na rynku lub faktycznie podnajmować mniejsze sklepy. Biedronka ma ścisłe zasady co do wielkości powierzchni marketów, ich wyglądu - stara się by były one jednolite – mówi Szymkowiak.
Co stanie się z pracownikami? – Biorąc pod uwagę bardzo niskie bezrobocie, zwłaszcza w Wielkopolsce, zachowają oni swoją pracę. Zresztą, Piotr i Paweł borykał się w ostatnim czasie z niedoborem pracowników, był zmuszony ściągać ich z naszej wschodniej granicy – dodaje Andrzej Szymkowiak.
