W listopadzie ubiegłego roku miał miejsce Czarny Tydzień w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Poznaniu. W ten sposób pracownicy socjalni wyrazili niezadowolenie z powodu niskich płac i domagali się zmian w ustawie o pomocy społecznej. W Dzień Pracownika Socjalnego odbył się protest pod urzędem miasta. Pracownicy MOPR zwracali wtedy uwagę m.in. na obniżoną im nagrodę.
Miała ona wynosić 4,8 tys. zł brutto, a miasto zdecydowało się wypłacić o ponad tysiąc złotych mniej. Jednak najważniejszym postulatem była podwyżka (około 500 pracowników socjalnych zarabia średnio 2,2 tys. plus dodatek 250 zł za pracę w terenie), która zdaniem protestujących powinna wynieść tysiąc złotych brutto. Ostatecznie wywalczono jedynie 300 . Podobna sytuacja, jak w stolicy Wielkopolski ma miejsce w całym kraju, dlatego pracownicy socjalni grożą strajkiem generalnym, który w wielu gminach może wstrzymać wypłaty 500 plus. Choć w Poznaniu takie zagrożenie nie istnieje, bowiem wypłatami zajmuje się Poznańskie Centrum Świadczeń, mimo to pracownicy szykują się do protestu.
- Choć nie mamy karty przetargowej w postaci 500 plus, na początku przyszłego tygodnia podejmiemy decyzję, czy przystąpimy do strajku. Chcielibyśmy podkreślić naszą zawodową solidarność. Nasze żądania mają charakter ogólnopolski i lokalny - tłumaczy Beata Kocik, szefowa związku zawodowego Solidarność w poznańskim MOPR.
B. Kocik potwierdza, że nadal aktualny jest postulat tysiąca złotych podwyżki, a także zwiększenia dodatku terenowego do 485 zł brutto, którego wysokość zależy od rządu.
Zobacz też: Strajk nauczycieli 2019: Wynagrodzenia w Poznaniu zmniejszone o nawet 60 procent
Od września ubiegłego roku - jak podkreślają pracownicy socjalni - Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i politycy PiS próbują całą odpowiedzialność za ich niskie płace i złe warunki pracy zrzucić na samorządy. - Tymczasem premie za pracę w terenie, przyspieszenie przyznawania dodatkowych urlopów czy wypracowanie ścieżki awansu zawodowego to sprawy legislacyjne - podkreśla B. Kocik.
POLECAMY:
