Jak wskazuje w oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku, proces dotyczył jego zatrudniania w TVN24 w latach 2010-2014 i zawieranych z nim umów cywilnoprawnych, które, najpierw w ocenie Państwowej Inspekcji Pracy, a teraz Sądu Rejonowego w Warszawie, miały charakter umów o pracę.
"Nie mogę mówić o jego przebiegu, bo złamałbym prawo. Sąd na wniosek TVN, zdecydował o wyłączeniu jawności. Szkoda. Nie mogę też na razie mówić o szczegółach mojej pracy w TVN, bo do czerwca 2023 roku nadal obowiązuje mnie zakaz w tym zakresie" - podkreślił dziennikarz.
Przez lata pracował na "śmieciówce". Sąd przyznał mu rację
Jak tłumaczy, to Państwowa Inspekcja Pracy skierowała pozew do sądu po kontroli dokumentów spółki i jego akt osobowych. Wcześniej reporter złożył do PIP skargę o niedostarczenie mu świadectwa pracy.
"Pozew w sprawie ustalenia stosunku pracy trafił do sądu w 2021 roku. Pierwsza rozprawa odbyła się w styczniu 2022 roku. Wyrok zapadł 28 listopada 2022 roku. Sąd uznał, że TVN obchodził prawo pracy oraz potwierdził, że pomimo podpisywania ze mną umów cywilnoprawnych łączył mnie w tym okresie z TVN stosunek pracy" - wyjaśnił Robert Jałocha.
Treść wyroku sądu
Na Facebooku zamieścił również fragment wyroku i opublikował nagranie z jego ogłoszenia.
"Strona pozwana dokonała obejścia przepisów prawa pracy, dotyczących zawierania umów o pracę" - oceniła sędzia Liwia Bednarska.
Dziennikarz wciąż oczekuje na pisemne uzasadnienie wyroku i apelację TVN.
"W latach 2020/2021 na umowach cywilnoprawnych zatrudnionych było w TVN ponad 1800 osób" - podkreśla Jałocha
wu
