Żółte tabliczki z napisem w czterech językach zostały zawieszone na wjeździe do Świdnika, Końskowoli, Niedrzwicy Dużej oraz Puław.
To akcja aktywistów LGBT, którzy chcieli zwrócić uwagę, że właśnie w tych samorządach przyjęto w 2019 roku tzw. uchwały anty-lgbt. Żółte tabliczki do złudzenia przypominają te wieszane w przypadku wystąpienia na danym terenie np. groźnej choroby.
Znaki znikały z tablic miejscowości tak szybko, jak się pojawiały. Wieszane były bowiem tylko na czas sesji zdjęciowej. Właściwie był to jeden znak, przewożony z miejsca na miejsce.
Teraz politycy Porozumienia (partia Jarosława Gowina) Jan Strzeżek i Jakub Drożdż złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
- To tworzenie fałszywych znaków, tak jak zrobił ten aktywista LGBT, sprawia, że pojawiają się kolejne kłamstwa za granicą nt. Polski. To już się wczoraj stało – Guy Verhofstadt, jeden z liderów jednej z frakcji w PE, udostępnił te zdjęcia i zaczął dyskusję nt. traktowania osób LGBT w Polsce - cytuje Strzeżka portal Wpolityce.pl.
W jego ocenie organizator akcji z tabliczkami, Bartosz Staszewski, naruszył art. 85 kodeksu wykroczeń.
A ten głosi: „Kto samowolnie ustawia, niszczy, uszkadza, usuwa, włącza lub wyłącza znak, sygnał, urządzenie ostrzegawcze lub zabezpieczające albo zmienia ich położenie, zasłania je lub czyni niewidocznymi, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
