- Jestem tutaj, żeby jeszcze raz powiedzieć, że polska granica to jest świętość, że ten, który nie potrafi obronić swojej granicy jednocześnie też naraża się na ogromne niebezpieczeństwo, nie jest szanowany przez innych i pokazuje swoją słabość - mówił na granicy premier Mateusz Morawiecki.
Razem z wiceszefem MSWiA Maciejem Wąsikiem i komendantem głównym Straży Granicznej Tomaszem Pragą wziął udział w konferencji prasowej, zorganizowanej w pobliżu budowanej na granicy zapory, na wysokości miejscowości Tołcze w gminie Kuźnica.
- Nie tak dawno temu niektórzy wyśmiewali się z tego, że chcemy tę granicę chronić. Nie uważali, że ten atak migrantów na granicę jest czymś nadzwyczajnym. Sądzono, że wystarczy przepuścić tych migrantów. Dzisiaj mielibyśmy może nie dziesiątki, ale setki tysięcy migrantów sprowadzonych z Bliskiego Wschodu, którzy by de facto kompromitowali Polskę poprzez to, że polska granica mogłaby być przekraczana w dowolny sposób - mówił premier.
Podkreślał jednocześnie, że polskie granice to nie jest tylko kontur na mapie. I przypomniał, że kilka lat temu Unia Europejska próbowała przekonywać, by granice będące częścią wschodniej flanki NATO, były otwarte.
- Przeciwstawiliśmy się wtedy temu zasadniczo. I dziś Bruksela, Paryż, mówią naszym głosem, mówią tak, jak myśmy wtedy mówili. Przyznali nam rację; dziś widzą wyraźnie, że wtedy mieliśmy rację - mówił Morawiecki.
I dodał: - Łapię się za głowę, gdy myślę sobie, co by było, gdyby partia pana Donalda Tuska z partią pana Szymona Hołowni na przykład rządziły dziś i kierowałyby się swoimi racjami tu, wzdłuż polsko-białoruskiej granicy. Ona byłaby jak szwajcarski ser. Przez tę granicę przechodziłyby dziesiątki tysięcy, setki tysięcy migrantów.
Premier odniósł się także do głosów, że budowana zapora będzie przeszkodą dla swobodnego przemieszczania się dzikich zwierząt.
- Dla dużych zwierząt, jak żubry, też będą przejścia zaplanowane co pewien odcinek - zapowiedział Mateusz Morawiecki. - Przede wszystkim, bądźmy poważni. Państwo musi być poważne. Zwierzęta są oczywiście bardzo ważne, ale najważniejsi są ludzie.
Premier mówił, że miliony Polaków "nie mogą czuć się terroryzowane" i być "pod presją dlatego, że nasza granica jest nieszczelna". Przyznał, iż Alaksandr Łukaszenka "zaplanował polsko-białoruską granicę jako miejsce testu sprawności państwa polskiego".
- Dziś widzimy także, że tamten atak był częścią dużej, zaplanowanej operacji, częścią ataku hybrydowego, częścią planu operacyjnego wypracowanego na Kremlu i w Mińsku. Przede wszystkim na Kremlu - zaznaczył premier. - Dobrze, że nastąpiło to przebudzenie, dobrze, że dzisiaj już wszyscy na Zachodzie widzą, że my, chroniąc granicę polsko-białoruską, chronimy także wschodniej flanki NATO.
