W aferze tej znamienne jest to, że skradzionych - według śledczych - pieniędzy oskarżony nie wziął do swojej kieszeni, lecz wydał na... zaległości płatnicze przedsiębiorstwa: m.i.. na składki zusowskie i wynagrodzenia dla pracowników. Tak wynika z aktu oskarżenia, który właśnie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Do zdarzenia doszło 10 października 2016 roku. Jak ustalili śledczy z Prokuratury Rejonowej w Pabianicach, najpierw Piotr W. nielegalnie podjął z konta bankowego spółki 400 tys. zł, które miały trafić na prywatne konto oskarżonego. Tego samego dnia 54-latek chciał podjąć dodatkowe 533 tys. zł, ale nie dał rady, ponieważ konto zostało zablokowane z powodu wyczerpania limitu dziennego przelewów. Prokuratorzy podkreślają, że tamtego dnia Piotr W. nie był pracownikiem spółki, nie pełnił w niej żadnych kierowniczych funkcji i nie miał prawa na podjęcie gotówki z jej konta bankowego.
Śledczy zbadali też wcześniejszą sekwencję wydarzeń. Otóż 2 września 2016 roku Sąd Rejonowy Łódź – Śródmieście ustanowił dla wspomnianej firmy kuratora w celu powołania zarządu i ustanowienia dla niej likwidatora. Niebawem, 4 października, odbyło się walne zgromadzenie wspólników, podczas którego powołano nowy zarząd spółki w osobach prezesa i wiceprezesa. Nowe władze 10 października, czyli w dniu nielegalnych przelewów, podjęły decyzję w formie uchwały o zakazie wstępu na teren spółki dla wszystkich osób niepowołanych.
Podczas przesłuchania w charakterze podejrzanego Piotr W. nie przyznał się do winy i odmówił złożenia wyjaśnień.
