Prezydent Andrzej Duda: Szyderstwa pokazują sukces wizyty w Waszyngtonie

Sprawa wizyty PAD w Waszyngtonie przypomina atmosferę przez Mundialem - hurraoptymizm, propagandowe zadęcie, ranga i oczekiwania wyniesione na niebotyczny pułap. Pękło wszystko jak przysłowiowy balon - tak jak "orły Nawałki" tak i ta wizyta pokazała, jakie są naprawdę szaty króla. Zamiast normalnie ludziom powiedzieć, czego można i czego należy się spodziewać po tej wizycie bito propagandową pianę. Towarzyszka propaganda sukcesu powstała z grobu i straszy niczym zombie z głupawego horroru.

Amerykanie bronią swych interesów co jest dobrym prawem każdego kraju. Należy tylko zapytać, czy w każdej dziedzinie interes AMERYKAŃSKIEGO podatnika należy postawić nad dobro POLSKIEGO podatnika i żywotne interesy Polski. PiSowscy politycy jednoznacznie i bez cienia wątpliwości ustawili Polskę w roli hołdowniczego wasala USA ale najgorsze jest, że są z tego dumni. W historii Polska nie miała wyboru - mogła albo iść z Zachodem na Wschód (z marnym efektem) albo ze Wschodem na Zachód (także nie najlepiej). Sojuszu z USA - faktycznie - jeszcze nie próbowano. PiSowkim politykom najwyraźniej marzy się coś na zasadzie "państwa stowarzyszonego". Możliwe, że nie mieliby nic przeciwko, aby Polska była 51 stanem. Pokoleniu rodziców dzisiejszych polityków PiSu marzyła się 17 republika ZSRR. Stalin nawet nie chciał o tym słyszeć. Co szkodzi spróbować z USA?

W dniu 21.09.2018 o 07:48, Yacenty napisał:

Jak ja bym chciał być dumny z Prezydenta zamiast się ciągle wstydzić... Coraz gorzej... Jeden łaził po krzesłach w japońskim parlamencie, inny raczył objawić się publicznie "na bani", kolejny ciągle klęczy przed katabasami i ogólnie sprawia wrażenie nie do końca samodzielnego... Naprawdę bezpowrotnie wytłukli nam całą inteligencję godną określenia "mąż stanu"?

Z tymi krzesłami wyjaśniło się już dawno - to nie były krzesła tylko specjalna ławka, na której miała stanąć delegacja do zdjęcia. Sprawa pokazuje, jaka jest siła zorganizowanego hejtu oraz kogo właściwie Polacy wybrali. Przecież PAD to właściwie nikt - żadnej kariery, żadnych osiągnięć. Aktor trzeciego planu - halabardnik, jak kiedyś nazywano w teatrach takich aktorów.

Kwacha spił w samolocie Flaszka Głódź i ten epizod z Charkowa wbił się poniektórym w pamięć jak gwóźdź w piętę. Jako prezydent dał Konstytucję w której zniesiono jedną z ważnych prerogatyw prezydenta - bezpośrednią podległość mimistów obrony narodowej, spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych (tzw resorty siłowe). Coś to chyba mówi o klasie polityka i jego zespołu jeżeli pozbawia urząd tak silnych i ważnych kompetencji?

Można by przypuszczać, że Kwaśniewski cięgiem chodził nawalony. W dodatku nie on jeden. Fakt - nie powinien.

Jak ja bym chciał być dumny z Prezydenta zamiast się ciągle wstydzić... Coraz gorzej... Jeden łaził po krzesłach w japońskim parlamencie, inny raczył objawić się publicznie "na bani", kolejny ciągle klęczy przed katabasami i ogólnie sprawia wrażenie nie do końca samodzielnego... Naprawdę bezpowrotnie wytłukli nam całą inteligencję godną określenia "mąż stanu"?