- Po co ja pana robiłem ministrem? - pytał historyczny lider strajków Sierpnia 80.
- A po co ja pana prezydentem? - odpowiedział pytaniem szef rządzącego obozu.
- Naród, nie ty! - wykrzyknął w odpowiedzi jeden z demonstrantów.
Wymiany złośliwości, takie jak ta zacytowana powyżej, z korytarza gdańskiego sądu z listopada ubiegłego roku, wrócą na pomorską „wokandę”. Stanie się to niemal napewno przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi razem z ponowną oceną sprawy wytoczonej byłemu prezydentowi przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
- Pełnomocnikom stron wysłano odpisy apelacji i oczekuje się obecnie na ich odpowiedź. Akta nie zostały jeszcze przekazane do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku - relacjonuje rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Gdańsku, sędzia Łukasz Zioła, który potwierdza nasze ustalenia dotyczące faktu, że obie strony politycznego konfliktu odwołały się od ogłoszonego w grudniu wyroku.
„Darowała” mu poddawanie w wątpliwość zdrowia psychicznego szefa PiS i sugestie jakoby miał inspirować wrabianie Wałęsy w agenturalną przeszłość. Wbrew woli autora pozwu nie nakazała też symbolicznemu liderowi opozycji zapłaty 30 tys. zł na cel społeczny.
Z jego adwokatem, Maciejem Prusakiem nie udało nam się skontaktować. W kancelarii usłyszeliśmy, że będzie dostępny dopiero w nadchodzącym tygodniu.
Reprezentujący lidera obozu Zjednoczonej Prawicy mecenas Bogusław Kosmus nie chciał komentować sprawy.
- Ograniczam się wyłącznie do roli procesowej - usłyszeliśmy.
W gdańskiej „apelacji” nieoficjalnie ustaliliśmy, że wiele zależy od tego jak obszerny jest materiał dowodowy oraz natłoku innych spraw cywilnych do rozpatrzenia, jednak termin pierwszego posiedzenia (a niewykluczone, że również wyroku) jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi określono jako „realny”. Data głosowania nie jest jeszcze znana. Według przepisów odbyć się powinno w jedną z niedziel 13, 20, 27 października, 3 lub 10 listopada.
Procesowi przed Sądem Okręgowym w Gdańsku towarzyszyły protesty zwolenników Komitetu Obrony Demokracji skandujących w stronę Kaczyńskiego: - Będziesz siedział! Będziesz siedział!
- Przeproś Jarosława! Przeproś Jarosława! - odpowiadali na sądowym korytarzu stronnicy szefa PiS.
Sprawa przebiła się na „czołówki” ogólnopolskich mediów, które z oblężonej sali posiedzeń prowadziły transmisje na żywo i relacjonowały zeznania obu polityków. Dlatego, choć trudno dziś przewidzieć jak poparcie wyborców rozkładać się będzie przed wyborami do Sejmu i Senatu, można podejrzewać, że emocje towarzyszące rozstrzyganiu procesu w drugiej instancji nie pozostaną bez wpływu na wyniki Koalicji Europejskiej i Zjednoczonej Prawicy.
- Wydaje mi się, że to rzecz nieistotna, zwykła pyskówka, a takich mamy ostatnio bardzo wiele - ocenia socjolog, Michał Wenzel dr hab., profesor Uniwersytetu SWPS.
Sugeruje bardziej zniuansowaną ocenę politycznych skutków procesu w apelacji i dodaje: - Współczuję sądowi. Z dzisiejszej perspektywy nie wydaje mi się by sądowe losy obu politycznych bohaterów miały decydujące znaczenie dla wyniku wyborów, ale nie da się ukryć, że emocje odgrywają olbrzymią rolę w wyborach politycznych i jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, gdy mobilizują elektorat jako taki drobny element, który „otwiera oczy” i skłania do oddania głosu. Równie dobrze jednak sytuacja przed sądem może rozwinąć się w sposób groteskowy czy wręcz kabaretowy i stać się tylko elementem politycznego folkloru.