Europosłanka Koalicji Obywatelskiej, a prywatnie żona tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska Magdalena Adamowicz, została oskarżona przez prokuraturę o zatajenie w zeznaniach podatkowych za lata 2022-2012 blisko 300 tys. złotych oraz 100 tys. zł dochodów. Proces w tej sprawie ruszył w lutym ubiegłego roku.
"Wyczekiwany proces"
Jeszcze przed pierwszą rozprawą Adamowicz napisała oświadczeniu, że proces ten jest przez nią "wyczekiwany". "Wyczekiwany, bo tylko on może osuszyć bagno oszczerstw wylewanych na moją rodzinę od lat. Oszczerstw w rządowych mediach na podstawie fałszywych przecieków z rządowej prokuratury" – tłumaczyła. Europosłanka przekonywała ponadto, że celem prokuratury jest wzbudzenie w opinii publicznej podejrzenia, że "trwająca latami nagonka na Pawła Adamowicza była choćby częściowo uzasadniona". "Nie jest to zatem atak na mnie; jest to obrona - próba obrony wizerunku prokuratorów i mediów rządowych po zabójstwie mojego męża. Próba tyleż desperacka, co niemoralna" – podkreślała.
Gra na przedawnienie?
Mimo tak mocnych słów i zdecydowanych zapowiedzi, w sądzie pojawiła się tylko na początku procesu. Przy kolejnych rozprawach przedstawiała zwolnienia lekarskie. Jak wskazuje Onet, pojawiły się nawet spekulacje, że europosłanka gra na czas, licząc na przedawnienie sprawy.
"Zwracano uwagę, że Magdalena Adamowicz, która z powodów zdrowotnych do sądu nie może dotrzeć, regularnie pojawia się w europarlamencie czy na kolejnych wydarzeniach politycznych" – podkreśla serwis.
Europosłanka nie pojawiła się na rozprawie także w maju. Wówczas jej pełnomocnik tłumaczył jej absencję obowiązkami zawodowymi.
"Miała możliwość, ale z niej nie skorzystała"
Cierpliwość straciła już prowadząca sprawę sędzia, która oświadczyła, że pełnienie mandatu europosła nie usprawiedliwia nieobecności w sądzie. Podkreślając, że oskarżona miała możliwość wzięcia udziału w rozprawie, jednak z niej nie skorzystała, podjęła decyzję o odrzuceniu wniosków o przesłuchanie kolejnych świadków i zamknięciu przewodu sądowego.
Wyrok w tej sprawie poznamy 1 czerwca. Prokuratura domaga się dla Magdaleny Adamowicz grzywny w wysokości 300 tysięcy złotych, zaś obrona uniewinnienia.
Facebook, Onet
