Prof. Karczewski: Mieszka I najpewniej ochrzczono w Ratyzbonie. To był wyjątkowo niesprzyjający czas

Adam Willma
Zaprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce, Jan Matejko (1889)
Zaprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce, Jan Matejko (1889) Domena publiczna/Wikipedia
- Mieszko nie był pierwszym ambitnym władcą, który miał ambicje budować państwo słowiańskie - opowiada prof. Dariusz Karczewski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w rozmowie z Adamem Willmą.

Siedem żon, silne państwo, wygodna siedziba. Po co było Mieszkowi zamieszanie z chrztem?
Żon rzeczywiście było kilka, ale z siedmioma to raczej przesada. Bez wątpienia jednak Mieszko był władcą ambitnym, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Marzyło mu się powiększenie państwa. Nie kwapił się ruszać na południe (Małopolska i Dolny Śląsk znajdowały się pod panowaniem czeskim). Bardziej interesowała go ekspansja na zachód. Na terenie dzisiejszej ziemi lubuskiej, między Odrą a Wartą stanęło mu na drodze jedno z plemion połabskich - Wieleci, którzy również mieli plany podbojów terytorialnych. Od Wieletów Mieszko dwa razy dostał solidnego łupnia (w jednej bitew zginął jego brat). Zaczął więc szukać sposobów na pozbycie się konkurenta albo przynajmniej osłabienia go.

I stąd pomysł na ożenek z Czeszką?
Dawniejsi historycy często podkreślali pozytywną rolę Czech i to zwykle w opozycji do Niemców. W rzeczywistości sprawy wyglądały nieco inaczej. Mieszko wybrał za sojuszników jednych Niemców kosztem innych. Alians z Czechami był dla niego ważny, bo wbrew utartemu przekonaniu to nie Niemcy byli najpoważniejszym przeciwnikiem Polski w tamtym czasie, ale właśnie Czechy. Czeski książę Bolesław I był sprzymierzeńcem Wieletów, więc małżeństwo z Dobrawą mogło rozbić ten alians polityczny.

Ojcu Dobrawy też takie rozwiązanie pasowało, bo czuł, że na północy rośnie mu znaczący konkurent, który może wkrótce zagrozić jego posiadłościom na północ od Sudetów. Poza tym, Mieszko był w opozycji wobec magnatów saskich i podobnie jak jego teść popierał cesarza Ottona I. To była słuszna taktyka - lepiej wspierać monarchę, który jest daleko i ma więcej spraw na głowie.

Przyszły teść Mieszka raczej nie słynął z chrześcijańskiego miłosierdzia. W historii zapisał się jako Bolesław Srogi.
Bolesław miał licznych konkurentów z rodu Przemyślidów. Postępował z nimi w taki sposób, żeby nie było wątpliwości, kto jest jedynym władcą. Zabicie czy oślepienie konkurenta - było dla Bolesława zwykłym elementem walki politycznej.

Co wiemy o Mieszku anno domini 965?
Wiemy niewiele, bo Mieszko pojawia się w źródłach nagle, właśnie w 965 roku. Wcześniej nie ma o nim wzmianek. To niezwykłe, że ten władca Polan jawi się od razu jako przywódca państwa w pełni zorganizowanego i na tyle dużego, że wartego zainteresowania innych wpływowych postaci. Na pewno jest to mężczyzna w wieku dojrzałym, pewny swego. Nieco później zostaje nazwany przyjacielem cesarza. To oczywiście zwrot konwencjonalny, ale stawiający Mieszka na równi z książętami niemieckimi, którzy podlegali władzy cesarskiej.

Ile prawdy w tym, że w żyłach Mieszka płynęła krew Wikingów?
Są takie teorie, choć zapatruję się na nie sceptycznie. Jest natomiast niemal pewne, że drużyna Mieszka składała się ze „zbójów z Północy” pochodzących z Wolina, a może nawet z Półwyspu Skandynawskiego. Utwierdzają nas w tym znaleziska archeologiczne. To było skuteczne wojsko, skoro Mieszko zbudował z ich pomocą twór państwowy, któremu przyglądali się bacznie wszyscy okoliczni władcy.

Oraz Ibrahim ibn Jakub, arabski szpieg.
Na dodatek żydowskiego pochodzenia. Ibn Jakub pisze o kraju Mieszka, że „jest on najrozleglejszy ze (słowiańskich) krajów. Obfituje on w żywność, mięso, miód i rolę orną”.
Pisze również „Słowianie są skorzy do zaczepki i gwałtowności i gdyby nie ich niezgoda wywołana mnogością rozwidleń ich gałęzi i podziałów na szczepy, żaden lud nie zdołałby im sprostać w sile”.
Były to czasy wyjątkowe dla „młodszej Europy”. Pojawiło się kilku ambitnych władców i dobry układ polityczny do budowy stabilnych państw. Mieszko nie był pierwszym ambitnym władcą, który miał ambicje budować państwo słowiańskie. Przed nim był między innymi władca Wiślan. Skończyło się to jednak dla niego kiepsko: został przymuszony do chrztu, a państwo Wiślan weszło ostatecznie w skład późniejszych Czech.

O Dobrawie wiemy, że chwili ślubu nie była już dzierlatką. Miała ponad 30 lat.
Nie bardzo wiemy jakie były jej wcześniejsze losy. Rzeczywiście mogła być kobietą z przeszłością, co nie zmienia faktu, że urodziła przecież Mieszkowi syna. Znacznie więcej moglibyśmy powiedzieć o jej siostrze Miladzie, która przeznaczona została do życia duchownego. Milada była dość aktywna, do tego stopnia, że wyruszyła nawet z poselstwem do Rzymu.

Bez wątpienia Dobrawie nie uśmiechało się wychodzić za poganina.
Nic dziwnego. Czechy były już od stulecia państwem chrześcijańskim. Co prawda do chrztu kraju małżonka doszło dopiero rok po ślubie, ale bez wątpienia pomysł na ochrzczenie Mieszka istniał już wcześniej.

Kronikarz Thietmar przypisuje Dobrawie zbawienną rolę. Pisze, że „starała się go zjednać na wszelkie sposoby, nie dla zaspokojenia trzech żądz tego zepsutego świata, lecz dla korzyści wynikających z owej chwalebnej i przez wszystkich wiernych pożądanej nagrody w życiu przyszłym”.
To raczej konwencja, jakiej często używali ówcześni kronikarze. Dobrawa nie była jedyną z księżniczek, które wpłynęły na swoich mężów, aby wyrwać ich z „niewoli grzechu”. Rzeczywistość była zapewne bardziej prozaiczna. Oprócz bezpieczeństwa zewnętrznego, państwo Mieszka rozbudowane terytorialnie, potrzebowało czynnika, który by je spajał. Oczywiście można dokonać takiej integracji przy pomocy drużyn wojów i budowy nowych grodów, ale to nie zawsze jest skuteczne. Nowa religia, która obracała w niepamięć wcześniejsze czasy plemienne mogła się przyczynić do integracji państwa.

Gdzie została przeprowadzona ceremonia?
Nie mamy w tej kwestii żadnej pewności. Dla mnie najbardziej przekonująca jest wersja prof. Jerzego Dowiata, który twierdził, że do chrztu doszło na Wielkanoc 966 roku… w Ratyzbonie.

Dlaczego aż tam?
Trzeba wspomnieć o jeszcze jednym ważnym wydarzenie - w Magdeburgu utworzone zostało biskupstwo nastawione na chrystianizację ziem słowiańskich. Biskupi uważali, że ich jurysdykcji podlegają ziemie za Odrą, a więc również tereny Mieszka. Książę Polan podchodził do ich projektu nieufnie. Wolał wybrać drogę wytyczoną już przez Czechów, którzy właśnie w biskupstwie ratyzbońskim przyjmowali chrzest.

Czyli hipoteza o chrzcie w Lednicy jest tylko mitem?
Nie, jest jedną z koncepcji. Wcześniej łączono to z faktem, że w Lednicy mieściła się siedziba biskupa Jordana, ale biskup pojawił się tam już po chrzcie Mieszka. Jedno jest pewne - Mieszko wybrał sobie wyjątkowo niesprzyjający czas na chrzest. To jest okres wielkiego zamieszania związanego z tronem św. Piotra. Konkurowali ze sobą różni papieże - jedni popierani przez lud rzymski, inni - przez cesarzy. Wzajemnie się oni wyklinali i więzili.
„I natychmiast w ślad za głową i swoim umiłowanym władcą poszły ułomne dotąd członki spośród ludu i w szatę godową przyodziane, w poczet synów Chrystusowych zostały zaliczone” - relacjonuje Jordan. „Ich pierwszy biskup Jordan ciężką miał z nimi pracę, zanim, niezmordowany w wysiłkach nakłonił ich słowem i czynem do uprawiania winnicy Pańskiej”.
Z tych ozdobników wynika jedno - że proces chrystianizacji był ciężki i trwał długo. Chrzest w Ratyzbonie przyjął zapewne Mieszko i ktoś z jego otoczenia. Już po powrocie w ślady władcy poszli zapewne urzędnicy i członkowie drużyn. Po nich przyszedł czas na lud. Całą akcję trzeba było rozłożyć w czasie, bo teren duży a duchownych niewielu. Domyślać się można, że chrzczono zbiorowo całymi osadami.

Paląc posągi Światowida.
Owszem, ale przykład Litwy wskazuje, że mogło to trwać ze trzy stulecia. O w miarę ugruntowanym chrześcijaństwie możemy mówić dopiero w XII wieku. Reakcja pogańska z lat 30. XI wieku wskazuje, że nie był to proces zbyt trwały. Wystarczyło trochę porażek militarnych i politycznych oraz duże obciążenia fiskalne

Z perspektywy historycznej, chrzest Mieszka był korzystnym projektem?
Niewątpliwie. I to nie tylko dla Mieszka, ale dla całej dynastii Piastów. To było dalekowzroczne posunięcie. Zauważmy, że czasie Kazimierza Wielkiego nie ma już Słowian połabskich. Słowianie łużyccy zostali sprowadzeni do roli pół-niewolników. Również po Prusach nie było już śladu, a w ich miejscu powstało silne państwo Zakonu Krzyżackiego. Pogańskie wierzenia zachowali jedynie Litwini, ale i oni już wówczas szukali sposobu na wybrnięcie z tej sytuacji (ostatecznie załatwił tę sprawę niejaki Jogaiła). Cóż, Kraków wart był mszy. O ile Mieszko mógłby rządzić nie przyjmując chrześcijaństwa, to po jego śmierci byłoby to już bardzo trudne. Tereny pogańskie były łakomym kąskiem do podboju. A więc Mieszko dobrze to sobie wykalkulował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl