
Co z sędziami powołanymi przez KRS?
Prof. Adam Czarnota, to rektor Riga Graduate School of Law w Rydze, stolicy Łotwy. Wcześniej wykładał między innymi na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii w Sydney, Uniwersytecie Wrocławskim czy Uniwersytecie Kraju Basków. W wywiadzie z „DGP” przekonuje, że wśród niektórych profesorów prawa oraz przedstawicieli stowarzyszeń sędziowskich panuje „jakaś forma rewanżyzmu”.
Wskazał, że wśród nich padają podobne argumenty, jakie wygłaszano na temat sądownictwa po upadku PRL-u. Cytuje między innymi prof. Wojciecha Sadurskiego, który mówi o tym, że wymiar sprawiedliwości jest „zainfekowany przez neosędziów” czyli tych powołanych przez zmienioną przez PiS Krajową Radę Sądownictwa.
Niektórzy sędziowie domagają się rozliczeń
W opinii prof. Czarnoty ewentualne rozliczenia powinny dotyczyć jedynie sytuacji, gdy naruszono prawo.
„Wiemy, że prezydent powołał już ponad 2 tys. tzw. neosędziów. Wśród nich największą grupę stanowią sędziowie orzekający na najniższym szczeblu, z którymi najczęściej mają styczność obywatele. Jeśli nagle zakwestionujemy status każdej z tych osób, to w sądach pojawi się ogromna luka kadrowa. W rezultacie dojdzie do zatoru, którego udrożnienie potrwa kilka, a może nawet kilkanaście lat. To nie jest mądre rozwiązanie” – uważa prawnik.
Zwrócił też uwagę na wypowiedź sędziego Igora Tuleyi, który wezwał do rozliczenia tych, którzy „przez osiem lat byli bierni i nic dla praworządności nie zrobili”.
„Mam wrażenie, że sędzia Tuleya, który jest twarzą protestów w obronie sądów i oporu przeciwko PiS, projektuje swoją postawę na innych. Czy chciałby, żeby wszyscy byli takimi aktywistami? To niemożliwe. Sędzia powinien być przede wszystkim uczciwy i właściwie stosować prawo. Nikt nie może wymagać, żeby szedł na barykady, oczekiwać od niego heroizmu. Z moralnego punktu widzenia to zbyt dużo. Zresztą można mieć wątpliwości, czy sędzia Tuleya sam nie przekroczył granic zaangażowania politycznego” – mówi prof. Czarnota.
Profesor: Opinie niektórych prawników są żenujące
Jego zdaniem niektóre wypowiedzi przedstawicieli środowisk prawniczych są „żenujące”.
„Jeżeli słyszę od jednego z czołowych polskich prawników, którego darzę dużym szacunkiem, że PiS to barbarzyńcy, faszyści, a prezydent jest głupi, to jak inaczej to nazwać? Chciałbym być dobrze zrozumiany – nie twierdzę, że przez osiem lat nic złego się nie stało. Owszem, stało się, ale oczekiwałbym od elity prawniczej wzięcia odpowiedzialności za słowa oraz pogłębionej refleksji nad przyczynami i szerszej perspektywy” – powiedział profesor.
Zarzucił też niektórym prawnikom „kolonialną mentalność” mającą przejawiać się bezkrytycznym podejściem do wyroków europejskich trybunałów.
„Wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka czy opinie Komisji Weneckiej odbierane są bezkrytycznie. Instytucje zachodnie ciągle są traktowane jak jakaś miarka. I jak przyłożymy ją do naszych, to okazuje się, że mocno odbiegają od wzorca. To świadczy o niedojrzałości polskich elit. Instytucje tworzą się na gruncie lokalnych uwarunkowań i relacji społecznych. Wymiaru sprawiedliwości nie da się zaprojektować na zasadzie kopiuj-wklej” – uważa prof. Czarnota.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
ag