Marcin P. szefował notowanej na giełdzie wrocławskiej spółce Property Lease Fund. To firma leasingowa specjalizująca się w finansowaniu inwestycji w nieruchomości. Od 2014 do 2017 roku spółka sprzedawała obligacje. Kupujący je inwestorzy byli przekonywali, że dobrze ulokowali swoje oszczędności i będą mogli na nich zarobić.
Ale dziś prokuratura twierdzi, że szef firmy ukrywał przed inwestorami prawdziwą sytuację finansową firmy. A ta nie była tak fantastyczna jak Zdaniem śledczych to było zaplanowane działanie. Oskarżony dziś biznesmen miał z góry zakładać, że oszuka jak największą liczbę osób namawiając ich do inwestowania w firmę, której sytuacja wcale nie gwarantowała, że inwestycja przyniesie zysk.
Warto przypomnieć, że spółka sprzedając obligacje po prostu pożycza pieniądze od ludzi, którzy je kupują. Robią to przekonani, że kiedyś pieniądze odzyskają i to z odsetkami, obiecanymi przez firmę. Czyli, że będą mogli zarobić. W przypadku wrocławskiej firmy ów zarobek miał nie być taki pewny, jak przekonywała firma inwestorów.
Oskarżony właśnie prezes do zarzutu się nie przyznaje. W śledztwie szczegółowo opowiedział swoją wersję wydarzeń ale prokuratura mu nie uwierzyła. Gdyby sąd uznał, że to oskarżenie ma rację, Marcinowi P. grozi nawet 10 lat więzienia.
