Sex working”, czyli prostytucja jako atrakcyjny sposób na życie? Taką tezę lansują od kilku lat lewicowe media. Od kilku miesięcy o zaletach takiej „pracy” można przeczytać częściej niż zwykle. Można dowiedzieć się z tych materiałów o rzekomych zaletach pracy w formie prostytutki czy mężczyzny do towarzystwa. Jednak jak ognia autorzy tych artykułów unikają przedstawiania kilku kluczowych aspektów swojej wizji rzeczywistości. Te aspekty decydują, ze prostytucja nigdy nie będzie normalną pracą.
Z tezą, że prostytucja to normalna praca można polemizować na wiele sposobów. Odwoływać się do moralności chrześcijańskiej, tradycji, wartości rodzinnych. Można cytować psychologów wskazujących szkodliwość takiego procederu dla osób parających się tą profesją. Można też snuć rozważania, jak rodzina przyjęłaby przy uroczystym posiłku opowieści o planach „zawodowych” młodej „sex workerki”... Raczej szok, niż akceptacja, nieprawda? Ale zostawmy te kwestie i przyjrzyjmy się aspektom życiowo-prawnym.
Oferta zatrudnienia? Absurd nr 1
Czy wyobrażacie sobie Państwo sytuację, w której urzędy pracy oferowałyby młodym kobietom i mężczyznom zatrudnienie w agencjach towarzyskich? Piewcy „sex workingu” opowiadają, że to „normalna praca”. Ale czy ktoś przy zdrowych zmysłach zaakceptowałby sytuację, w której doradca zawodowy oferuje 18-latce pracę w burdelu? Nie tylko oferuje. Grozi, że nie- przyjęcie „atrakcyjnej oferty” sprawi, że zainteresowana straci status bezrobotnej... Bo przecież odrzuciła ofertę „normalnej pracy”.
A to dopiero początek prawnych wątpliwości związanych z rzekomo „normalną pracą” w sex branży.
Kara dodatkowa? Absurd nr 2
W wielu systemach prawnych, w tym polskim, obowiązuje system tzw. kar dodatkowych. Mogą to być np. prace społeczne. Bardzo często to prace związane z utrzymaniem czystości czy inne prace, nazwijmy to ogólnie - społecznie użyteczne. Czy wyobrażacie sobie, aby sąd skazywał kogokolwiek na prace społeczne związane z wykonywaniem usług seksualnych? Sama idea takiego wyroku wydaje się obrzydliwa i społecznie nieakceptowalna. W tym kontekście mówienie, że prostytucja jest „normalną pracą” jest chuligaństwem intelektualnym.
Odpracowanie długu? Absurd nr 3
Wyobraźmy sobie sytuację dwóch osób. Właściciel sieci lokali rozrywkowych wynajmuje mieszkanie młodemu chłopakowi. Ten przestaje płacić czynsz. Właściciel mieszkania składa mu propozycję: - „Mam 2 mieszkania do pomalowania, pomalujesz, to będzie rozliczenie długu”. Normalna oferta? Normalna. Akceptowalna? Jak najbardziej, normalne odpracowanie długu. Na boku zostawmy kwestie podatkowe, zakładamy, że wszystko zostanie sfinalizowane legalnie.
A teraz wyobraźmy sobie, że dłużniczką jest młoda kobieta, która dostaje ofertę „odpracowania długu” w agencji towarzyskiej? Normalna oferta? Nie, patologia. Sytuacja absolutnie nieakceptowalna, już na poziomie propozycji. Zgoda na traktowanie prostytucji jako metody odpracowywania długów byłaby zalegalizowaniem najgłębszej możliwej patologii. Bo już dziś młode kobiety są zmuszane do „odpracowywania” rzekomych długów, nieustająco narastających wobec sutenerów. Gdybyśmy zalegalizowali tę sytuację, byłoby to legalizowanie głębokiej patologii.
Zdolność kredytowa. Absurd nr 4
Wyobraźmy sobie „sex workerkę” aplikującą o kredyt. Pani udowadnia, że ma wysokie, legalne dochody, chce kredyt hipoteczny na 25 lat. A w tym momencie urzędnik bankowy zaczyna weryfikować jej plany zawodowe na 20 lat do przodu. Ilu będzie miała klientów, jakich czy jej sytuacja zawodowa (np. atrakcyjność) nie ulegnie pogorszeniu. A jeśli będzie chciała prowadzić życie bez prostytuowania się, to ile może stracić? Deklaracje dochodów składane przed urzędnikiem bankowym mają komukolwiek utrudnić odejście z sex branży i poszukanie naprawdę normalnej pracy? To absurd.
Podobne przykłady można mnożyć. I warto o tych absurdach mówić, by przypominać, że prostytucja nie jest i nie będzie „normalną pracą”. Nigdy.
Ale zaznaczyć trzeba też jednoznacznie - mimo specyfiki wykonywanej działalności każdy człowiek musi korzystać z ochrony służb państwowych, powinien mieć prawo do ubezpieczenia. Nikt nie może być narażany na przemoc i pozbawiony ochrony, gdy ta przemoc go spotyka. W tym sensie osoby pracujące w sex branży muszą być chronione, jak każdy człowiek. Ale to nie oznacza, że praca, którą wykonują, jest taka sama jak inne. Bo nie jest.
