W środę (czerwca) mija pięć dni, odkąd Białorusini zaczęli protestować przy granicach Polski z Białorusią. Chcą zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację, w której znaleźli się sąsiedzi zza wschodniej granicy. Chociaż początkowo protest miał trwać do 12 czerwca, to wielu Białorusinów wyraża gotowość kontynuowania go aż do skutku. We wtorek blokowali drogę, w środę protestują przy przejściach granicznych w Kuźnicy (początek o godz. 12) i Bobrownikach (od godz. 10:30).
Zobacz więcej:Protest na granicy polsko - białoruskiej. Białorusi demonstrują na przejściu granicznym Bobrowniki-Berestovitsa
Protestujący domagają się, by Unia Europejska jak najszybciej wprowadziła szereg sankcji wobec reżimu Łukaszenki. Nie chcą czekać kolejnych dni i tygodni na konkretne działania. Żądają również, by białoruskie władze przywróciły obywatelom możliwość opuszczenia kraju przez ląd, uwolniły więźniów politycznych i przeprowadziły nowe, uczciwe wybory.
Białorusini przy granicach "zbudowali" namiotowe miasto. W ciągu ostatnich dni zgromadzenie odwiedziło kilkaset osób. Organizatorzy podkreślają, że wszystkie akcje są uzgodnione z władzami. Na miejscu stale jest obecna podlaska policja. “Wiec dla Wolnej Białorusi” to inicjatywa Narodowego Zarządu Antykryzysowego, któremu przewodniczy Paweł Łatuszko, białoruski opozycjonista i były ambasador tego państwa w Polsce.
Zdaniem Łatuszko w walce o wolną, demokratyczna Białoruś ważne są działania w trzech obszarach. Potrzebna jest pełna izolacja polityczna reżimu, wprowadzenie sankcji gospodarczych i nacisk prawny, czyli uznanie Aleksandra Łukaszenki za przestępcę i międzynarodowego terrorystę.
