Laser Factory to centrum rozrywki, gdzie m.in. można zagrać w laserowy paintball. 5 stycznia na facebookowym profilu centrum zamieszczono wpis o tym, że zostanie ono ponownie uruchomione 6 stycznia.
„Nie jesteśmy w stanie czekać w nieskończoność na Pomoc Państwa. Ratujemy się sami. Przez okres pandemii nie zwolniliśmy ani jednego pracownika, nie otrzymaliśmy również ani złotówki z tarcz antykryzysowych (odmowa)” – wyjaśniali właściciele. Zapewniali również, że w lokalu zachowane będą zasady reżimu sanitarnego, z atrakcji można korzystać po wcześniejszej rezerwacji, a w lokalu ma przebywać tylko grupa osób, która dokonała rezerwacji.
W sobotę Łukasz Moskal, właściciel Laser Factory, zamieścił na Facebooku nagranie, w którym relacjonuje pierwsze dni po otwarciu. Informuje w nim, że nie brakowało chętnych na odwiedzenie centrum - goście przyjechali nawet z Krakowa. Poza klientami lokal kilkakrotnie odwiedzili również policjanci, a także inspektorzy sanepidu.
– Pierwsza interwencja była 6 stycznia. Zareagowaliśmy na zgłoszenie, że w lokalu miała się odbywać huczna impreza. Policjanci tego jednak nie potwierdzili – przyznaje st.asp. Dorota Krukowska-Bubiło z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. Krukowska-Bibiło dodaje, że zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające w sprawie o wykroczenie (chodzi o złamanie zakazu działania lokali rozrywkowych).
– Prowadzona była też standardowa kontrola funkcjonariuszy policji wspólnie z kontrolerami sanepidu, jakich dokonujemy w wielu lokalach, sprawdzając, czy przedsiębiorcy stosują się do obowiązujących przepisów. Taka kontrola została we wspomnianym lokalu przeprowadzona w piątek. W czasie kontroli nie stwierdzono, jakoby lokal był otwarty – mówi Dorota Krukowska-Bubiło.
Łukasz Moskal podkreśla w nagraniu, że „wszyscy przedsiębiorcy stoją w kolejce do bankructwa”. – My wyszliśmy z tej kolejki. Zrobiliśmy to legalnie, to nie jest zabawa w kotka i myszkę. Chcemy żyć, pracować, zarabiać pieniądze, bo to jest nasze jedyne źródło utrzymania – wyjaśnia. – Odbierając nam pracę zostawiono nas bez niczego, bez żadnej tarczy antykryzysowej - dodaje. Przedsiębiorca tłumaczy, że nie dostali rządowej pomocy, bo pomiędzy 2019 a 2020 rokiem pięciokrotnie rozbudowali lokal, zatrudnili więcej pracowników. Porównanie przychodów z 2019 a 2020 wypadło więc tak, że nie „załapali się” na wsparcie z tarczy dla firm.
Inni też próbują
– Kajdany zostały zerwane, tylko czekać, jak zrobi to reszta – podkreśla Łukasz Moskal.
W Polsce jednak już wcześniej były firmy, które próbują działać – i przetrwać - mimo zakazów. Restauracja z Chełma podpisywała z klientami umowy o dzieło. Na czas konsumpcji byli więc pracownikami lokalu, a ich obowiązkiem było testowanie dań. Kluby fitness czy baseny zapisywały klientów do klubów sportowych, bo ich członkowie mogli ćwiczyć bez przeszkód. W ostatnich tygodniach w Szczecinie i Tarnowie Podgórnym powstały kwiaciarnie na lodowiskach ( te też są zamknięte) – żeby kupić kwiaty, trzeba po nie dojechać na łyżwach.
Zachęcający dla przedsiębiorców może być wyrok, jaki zapadł w sądzie administracyjnym w Opolu. Chodziło o karę administracyjną nałożoną na zakład fryzjerski, który w czasie pierwszego lockdownu przyjmował klientów mimo zakazu. Sąd oddalił jednak karę bo uznał, że rząd może ograniczać wolność działalności gospodarczej tylko wprowadzając stan klęski żywiołowej.
- Wyprawa na poziom 960: codzienność w najlepszej kopalni węgla w kraju. Zobacz zdjęcia
- Lubelskie morsy najlepiej czują się w wodzie. Zobacz kolejną kąpiel w 2021 roku
- Jeżeli w Sylwestra włączysz... pomysły internautów na dobre wejście w 2021. MEMY
- Podsumowanie roku 2020 w obiektywnie naszej fotoreporterki Małgorzaty Gency
- Lublin w Sylwestra prawie opustoszał. Nieliczni wybrali się na ostatni spacer. Zobacz
- Poświąteczny spacer po Parku Ludowym w Lublinie. Zobacz zdjęcia!
