Przemysław Czarnek o wizycie we wrocławskiej operze: byłem w doborowym towarzystwie, a nie w towarzystwie złodziei, czy innych szaleńców

Michał Dybaczewski
Sylwia Dąbrowa
Czy minister Przemysław Czarnek celebrował urodziny swojego współpracownika na scenie opery wrocławskiej w rytm muzyki disco polo? Tak uważa dziennik „Fakt”. – Pan Świerzyński jest przyjacielem mojego kolegi, był tam, ale żadnego występu nie było – mówi minister edukacji i nauki.

Jak donosi tabloid 24 lutego minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek był uczestnikiem imprezy urodzinowej swojego współpracownika Bartosza Rybaka.

- Niczym hrabia zawitał w Operze Wrocławskiej z obstawą, która służyła mu pomocą przy bagażach i trzymała parasol nad głową. Gdy zamilkł ostatni akt "Cyganerii" Giacomo Pucciniego, na scenę wkroczył Sławomir Świerzyński i zaśpiewał po chińsku "Majteczki w kropeczki" – czytamy w „Fakcie”.

Problem w tym że, jak mówi „Kurierowi Lubelskiemu” minister Czarnek, nie zgadza się ani dzień ani przebieg urodzinowej imprezy.

– We Wrocławiu byłem nie 24 lutego, a 17-go. To była kilkugodzinna wizyta, najpierw w Dolnośląskim Centrum Onkologii, Pulmonologii i Hematologii, a potem w Politechnice Wrocławskiej. Spotkania ze społecznością akademicką zakończyłem ok. godz. 17, a o godz. 19 m.in. wraz z rektorami uczelni wrocławskich byłem w Operze na „Cyganerii” G. Puccinego – mówi Przemysław Czarnek.

„Fakt” twierdzi, że gdy spektakl się zakończył i publiczność opuściła operę, pozostali tylko goście Bartosza Rybaka i rozpoczęła się właściwa impreza. Najpierw w foyer opery, a potem... na jej głównej scenie. Zamiast scenografii na deskach opery pojawiło się wykwintne jadło.

– Było "Sto lat", kolejka z prezentami dla Bartosza, a pan Sławomir z Bayer Full zaśpiewał "Majteczki w kropeczki" na scenie opery. Ci z nas, którzy to słyszeli i widzieli, byli zdruzgotani – cytuje anonimowego informatora „Fakt”. - Po zakończeniu opery byłem na krótkim poczęstunku, który wystawiał jeden z moich kolegów i tyle! Nie było tam nic o czym pisze „Fakt” – twierdzi minister.

Skąd zatem wziął się Bayer Full i Sławomir Świerzyński na scenie opery?

– Pan Świerzyński jest przyjacielem mojego kolegi, był tam, ale żadnego występu nie było – mówi minister Czarnek. Towarzyszyła mu żona. – Byłem z żoną i być może to nie odpowiada lewicy – ironizuje i dodaje: - Byłem w doborowym towarzystwie, a nie w towarzystwie złodziei, czy innych szaleńców. Naprawdę nie było tam nic negatywnego. – Niestety, ale taka jest praktyka niektórych mediów związanych z opozycją: by poprzekręcać, obśmiać i rzucić fałszywe pomówienia – konkluduje Przemysław Czarnek.

.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
tow.bolek
"...byłem w doborowym towarzystwie..."

same k.., [obraźliwe]y i zlodzieje- pisowskie doborowe.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl