- Około 20 mln zł zostało już wypłaconych przez PKP PLK - poinformował wojewoda lubelski Przemysław Czarnek, relacjonując kryzys na kolei.
Przedsiębiorcy, którzy nie otrzymali zapłaty od włoskiej firmy Astaldi (porzuciła plac budowy na linii kolejowej Lublin - Dęblin) mieli wyjechać dziś ciężkim sprzętem m.in. na drogę nr 12 oraz 19 czy zablokować budowę zakopianki.
To miała być ich odpowiedź na to, że Włosi są winni polskim firmom ok. 40 mln zł. Chodzi o zaległe zapłaty liczone nawet od kwietnia. Jednak wczoraj podwykonawcy uznali, że na pieniądze jeszcze poczekają i odkładają blokadę.
Zdaniem wojewody, w ogóle nie ma potrzeby blokowania dróg. Czarnek zapewnia, że pieniądze od kolei otrzyma każdy podwykonawca, który udokumentuje, że pracował przy inwestycji Lublin - Dęblin.
Najszybciej środki pojawiają się na kontach fim mających komplet dokumentów i które zostały zgłoszone PKP jako podwykonawcy (taki był wymóg umowy z Astaldi). Pozostali (niezgłoszeni) muszą poczekać na wyjaśnienie sprawy między koleją a Włochami.
- Miałem spotkanie z jednym z podwykonawców. Co ważne, jest to podwykonawca niezgłoszony, czyli mający problem z rozliczeniem swoich usług i dostaw. Stwierdził, że procedura nakreślona na spotkaniu w PKP PLK działa - mówił Czarnek.
Ten przedsiębiorca złożył już na kolei komplet dokumentów. PKP zapytały o sprawę Astaldi i jeśli ta potwierdzi dokumenty lub w ogóle nie udzieli odpowiedzi w ciągu 10 dni, to firma otrzyma pieniądze.
To środki pochodzące z budżetu kolei, choć firma Astaldi na niedawnym spotkaniu w Lublinie proponowała, aby sięgnąć po 50 mln zł z wadium jakie Włosi wpłacili walcząc od kolejowe zamówienie. Dodatkowo zarząd PKP PLK mówił wcześniej, że Astaldi złożyła gwarancje bankowe opiewające na ok. 270 mln zł.
Pojawił się też nowy problem. Z informacji polskich firm wynika, że suma roszczeń jest wyższa niż kontrakt na budowę linii kolejowej, który PKP podpisało z Astaldi. Dlatego potrzebny jest czas na dokładne przeanalizowanie dokumentów.
Jednak nie wszyscy podwykonawcy są tak pokojowo nastawieni, jak ci którzy wstrzymali blokadę. Część z nich właśnie poinformowała, że nie weźmie udziału w kolejnej turze rozmów zaplanowanej na poniedziałek w Lublinie.
- Widać są osoby, którym zależy na jakiejś burzy politycznej przed wyborami samorządowymi - ocenił wojewoda.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Nerwowe spotkanie włoskiej Astaldi z polskimi firmami