Fani zjawili się już piątek, wówczas było to kilkaset osób. W sobotę można już mówić o kilku tysiącach. Kibice stali na chodnikach wzdłuż barierek rozstawionych przy ul. Piłsudskiego i Czecha. Mnóstwo było ich także w przylegającym do terenu skoczni placu z budkami z jedzeniem i pamiątkami.
Oczywiście był doping, słychać było trąbki i okrzyki. Więcej niż w piątek było osób ubranych jak kibice - z biało-czerwonymi atrybutami.
Policja, która wcześniej apelowała o nieprzychodzenie przed skocznię, w trakcie konkursu nagłaśniała przed skocznią komunikaty o zagrożeniu epidemiologicznym i zachowaniu dystansu społecznego. Tłum nie reagował. Niewiele pomogło ustawienie na ulicy przy barierkach policyjnych furgonetek, mających w zamyśle zasłaniać widok na skocznię. Z wielu miejsc widok był dobry...
PŚ w skokach narciarskich w Zakopanem. Kiedyś były tłumy kib...
