Spraw narkotykowych jest mnóstwo – policja i prokuratura co pewien czas wydają kolejne komunikaty o handlarzach, o tym, ile znaleziono przy nich narkotyków, jaką mają wartość na czarnym rynku. Śledztwa są prowadzone nie tylko w Poznaniu, ale także w innych miastach.
Ślady często jednak prowadzą do Poznania, który w ocenie śledczych stał się jednym z głównym punktów przerzutowych.
Część z tych policyjnych śledztw, jak zwracają uwagę nasi informatorzy, skupia się na środowisku osób związanych z „Young Freaks”, bojówką Lecha Poznań. „Young Freaks” skupia młodsze pokolenie pseudokibiców Kolejorza w przeciwieństwie do starszej, powstałej w latach 90., „Brygady Banici”. Bojówkarze znani są z uczestnictwa w ustawkach, czyli umawianych bójkach z pseudokibicami innych drużyn piłkarskich. Na co dzień, jak się okazuje, część z nich osiąga gigantyczne zyski z handlu narkotykami.
- Trybuny stadionów piłkarskich i sport dla niektórych są zwyczajną przykrywką do handlu narkotykami. Na trybunach można znaleźć chłopaków chętnych do dilowania. To zjawisko dotyczy nie tylko pseudokibiców Lecha Poznań, ale także innych klubów, na przykład Cracovii. Lider ich pseudokibiców, pseudonim „Master”, wpadł w zeszłym roku
– opowiada nam człowiek zorientowany w środowisku kiboli.
CBŚP zatrzymało kilka osób związanych z środowiskiem pseudokibiców. Zobacz film:
250 kilogramów marihuany w Mosinie. Były ukryte pod ogórkami. Zatrzymano m.in. "Poczwarę"
Na początku lutego w Mosinie pod Poznaniem zatrzymano m.in. mężczyznę o pseudonimie „Poczwara”. Jak zaznacza jedno z naszych źródeł, „Poczwara” związany jest z bojówką Lecha. Wraz z kolegą dostał zarzuty posiadania aż 250 kilogramów marihuany.
- Narkotyki były ukryte w workach z ogórkami. Pod kilkusetkilogramową warstwą warzyw leżały foliowe paczki. W środku znajdowała się wysokiej jakości marihuana
– informuje prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej, która prowadzi śledztwo wspólnie z KWP w Poznaniu.
Czytaj też: Poznaniak siedział w Szwecji za narkotyki. Teraz Henryk B. ma kolejny wyrok, ale stara się uniknąć odsiadki
Przyłapanie kogoś na posiadaniu 250 kilogramów narkotyków to jedna z większych tego typu spraw w Wielkopolsce. Śledczy przypominają, że w zeszłym roku do podobnej akcji doszło w Luboniu. Wtedy zatrzymano m.in. Jacka F., ps. Jamnik pod zarzutem posiadania 3 kilogramów narkotyków. Ale w całej sprawie, u wszystkich zatrzymanych, śledczy doliczyli się aż 180 kilogramów marihuany. „Jamnik” nie jest członkiem bojówki. Jest jednak doskonale znany śledczym. To tak zwana „stara gwardia” - przed laty miał sprawę karną za udział w gangu słynnego „Orzecha”. Tej grupie przypisywano związek z zabójstwem „Malowanego”, rosyjskiego mafioza zastrzelonego w latach 90. w Poznaniu.
Sprawa zabójstwa "Malowanego" była jedną z nagłośniejszych spraw w latach 90. Zobacz:
Głośne zabójstwa, niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze znikni...
Sprawa poznańsko-szczecińska. Wśród zatrzymanych za narkotyki syn prokuratora oraz mężczyzna skazany za gwałt wibratorem
Inna świeża sprawa narkotykowa, w której pojawiają się byli lub obecni bojówkarze-pseudokibice, prowadzona jest przez poznańskie CBŚP oraz prokuraturę w Szczecinie. Część tego postępowania została przejęta z poznańskiej prokuratury. Do pierwszych zatrzymań doszło w ubiegłym roku. Do kolejnych w ostatnich dniach.
Czytaj też: Grupie zarzucono rozprowadzenie od 2019 roku ponad 100 kilogramów różnych narkotyków
- Do tej sprawy zatrzymano wcześniej między innymi takiego Damiana zwanego „Damski”. To dobry zapaśnik i dawny bojówkarz. Umiał się bić, wychowały go stadiony. Ale wpadają nie tylko chłopaki związane Kotłem stadionu przy Bułgarskiej. Do tej poznańsko-szczecińskiej sprawy zatrzymano także Marcina K., syn wysokiego postawionego prokuratora z Poznania. Jego samochód, BMW, miał służyć jako skrytka do przewożenia narkotyków. Wpadł także Piotr Z., który niedawno został skazany za zgwałcenie mężczyzny przy użyciu wibratora, pisaliście o tym w „Głosie Wielkopolskim”
– mówi nasz rozmówca z poznańskiego półświatka.
Czytaj więcej o tej sprawie: Kulisy sprawy gwałtu przy użyciu wibratora. Dlaczego sąd początkowo nie aresztował obu oskarżonych?
Piotr Z., wyrok 14 lat więzienia, usłyszał w zeszłym tygodniu. Główny zarzut dotyczył uprowadzenia, pobicia i zgwałcenia mężczyzny przy użyciu wibratora. W tym przestępstwie, zdaniem prokuratury i sądu, uczestniczył wspólnie z Bartoszem N., ps. Lola, jednym z członków bojówki Lecha Poznań. Motywem gwałtu miało być upokorzenie mężczyzny i zmuszanie go do zapłaty pieniędzy.
Sprawdź też:
Hiszpania i miasto Alicante stały się "ziemią obiecaną" dla poznańskiego półświatka
To nie koniec zatrzymań w sprawach o narkotyki. Nasi rozmówcy z półświatka, ale także śledczy, mówią o tym, że ostatnio zatrzymano także Macieja D., ps. Didi. Przed laty, jako bojówkarz i pseudokibic Lecha Poznań, miał sprawę karna o napaść na autokar z kibicami Gorzowskiego Klubu Piłkarskiego. Teraz, jak słyszymy nieoficjalnie, „Didi” został zatrzymany w Hiszpanii. W tym samym kraju został także zatrzymany jego kolega Daniel A., ps. Antol. Poznańscy śledczy nie wiedzą jeszcze czy „Antol” został zatrzymany w związku z Europejskim Nakazem Aresztowania wydanym kilka lat temu w Poznaniu do starej sprawy narkotykowej, czy też ma jakąś świeżą sprawę w Hiszpanii.
W każdym razie Hiszpania i miasto Alicante w tej narkotykowej układance mają duże znaczenie.
Czytaj też: Hiszpańskie Alicante stało się modne wśród handlarzy narkotyków z Polski
- Gdy uruchomiono tzw. tanie loty z poznańskiej Ławicy właśnie do Alicante, część „naszych” przestępców przeniosła się właśnie tam. Niektórzy szybko założyli na miejscu plantacje marihuany i zostali zatrzymani przez hiszpańską policję. Inni zajęli się przemytem narkotyków do Polski – mówi nam jeden z prokuratorów.
Czytaj też: Kto groził naszej dziennikarce z Chodzieży, która po otrzymaniu anonimów zginęła w tragicznym wypadku?
Narkotyki do Polski miały być przewożone na przykład w tirach i na lawetach. Z handlarzami narkotyków współpracować miały różne firmy transportowe. Wiele narkotyków trafiło na polski rynek, ale część została przechwycona przez policję zanim kupili je klienci. Śledztwa prowadzone są teraz w różnych prokuratorach.
Kto następny dostanie zarzuty za narkotyki? "Niektórzy krzyczą ChWDP, a potem idą na współpracę z policją"
Poznański półświatek zastanawia się teraz, kto będzie następny. W ostatnich miesiącach i tygodniach wpadają przecież kolejne osoby za handel narkotykami. Niektórzy siedzą w areszcie, inni mają tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze. Wygląda na to, że policja ma świetne rozeznanie wśród handlarzy.
- Dla mnie to jest jasne: jeśli ktoś wpada za handel narkotykami na wielką skalę i szybko wychodzi z aresztu, to najpewniej sypie i poszedł na układ z prokuraturą. To śmieszne, bo wiele z tych osób oficjalnie gardzi policją. A jeśli są związani z bojówką Lecha i Kotłem przy Bułgarskiej, to jeszcze wywieszają hasła w stylu „ChWDP” albo "jeb.. policję". Potem jednak, gdy są zatrzymani, od razu idą na układy, sypią kolegów w zamian za co dostają jakieś śmieszne kary – twierdzi nasz rozmówca z półświatka.
Jego obserwację potwierdza poznański adwokat specjalizujący się w sprawach karnych.
- Od dłuższego czasu mamy do czynienia ze zjawiskiem, że część zatrzymanych szybko idzie na współpracę, zostaje nawet tzw. małym świadkiem koronnym. Pogrąża lub pomawia znajomych, a samemu wychodzi na wolność i dalej prowadzi lewe interesy. Jeśli znowu wpadnie, znowu sypie kolegów, dzięki czemu wychodzi i wraca do narkotykowego biznesu. Takie podejście organów ścigania prowadzi więc do patologicznych sytuacji. Moim zdaniem tylko raz w życiu przestępca mógłby skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary. Jeśli potem wraca do przestępstwa, nie powinien być ulgowo traktowany
– podkreśla poznański adwokat.
Sprawdź też:
