PSL chce obniżki pensji w państwowych spółkach. "To projekt na wybory"

OPRAC.:
Hubert Rabiega
Hubert Rabiega
PSL kierowany przez Kosiniaka-Kamysza chce obcięcia pensji w zarządach spółek Skarbu Państwa o połowę.
PSL kierowany przez Kosiniaka-Kamysza chce obcięcia pensji w zarządach spółek Skarbu Państwa o połowę. Fot. Adam Jankowski
Posłowie PSL proponują, by w przyszłym roku obniżyć o połowę wynagrodzenia zarządów i rad nadzorczych spółek kontrolowanych przez państwo. Projekt zmiany ustawy w tej sprawie właśnie wpłynął do Sejmu. "Projekt ma na celu raczej wywołanie określonego efektu politycznego, w tym w kontekście zbliżających się wyborów" - ocenia projekt dr Radosław L. Kwaśnicki, senior partner w kancelarii RKKW.

Ludowcy złożyli w Sejmie projekt zmiany ustawy dotyczący wynagrodzeń w państwowych spółkach. Zgodnie z nim przez cały rok 2023 pensje członków zarządów oraz rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa byłyby obniżone o połowę.

W uzasadnieniu projektu wskazano, że w warunkach "rosnącej inflacji, horrendalnych wzrostów cen paliwa, energii elektrycznej oraz podstawowych produktów spożywczych", spółki Skarbu Państwa "nie podejmują wystarczających działań mających na celu normalizację cen wspomnianych dóbr". "Ciężar inflacji i wzrost kosztów życia jest silnie odczuwany przez klasę średnią, dlatego też Ci, którzy pośrednio są odpowiedzialni za tę sytuację, powinni odczuć to, jak trudna jest sytuacja Polek i Polaków" - napisano.

Kwaśnicki: Jako prawnik mam wątpliwości co do konstytucyjności tego projektu

- Po raz pierwszy chyba w życiu widzę sytuację, w której projekt ustawy zawiera uzasadnienie, które nie licuje z powagą dokumentu tej rangi. Niektóre sformułowania użyte w uzasadnieniu są właściwe dla języka potocznego, a nie dla tego rodzaju tekstów. Poza niewłaściwą formą, także treść budzi wiele wątpliwości - ocenia projekt dr Radosław L. Kwaśnicki, senior partner w kancelarii RKKW.

- Uzasadnienie zawiera zadziwiające twierdzenia jakoby, cytuję, spółki Skarbu Państwa oraz ich zarządy i rady nadzorcze były wybierane przez partię polityczną. To jest błąd logiczny. Partia polityczna nie posiada uprawnień ani do kreowania spółek, ani do powoływania składów ciał zarządczych i nadzorczych. Przypomnę, że, co do zasady, zarządy są powoływane przez rady nadzorcze, a rady nadzorcze powoływane są przez akcjonariuszy albo przez wspólników - tłumaczy ekspert.

Kwaśnicki dodaje, że "należy uważać na to, co się pisze, bo każda broń jest zwykle obosieczna". Jego zdaniem, gdyby przyjąć logikę uzasadnienia tego projektu, wówczas należy rozumieć, że "gdy rządzi inna siła polityczna, wtedy ta siła polityczna wybiera zarządy i rady spółek".

- Jako prawnik mam wątpliwości co do konstytucyjności tego projektu. Przyjęcie tych przepisów oznaczałoby bowiem w wielu przypadkach zmianę zasad gry w trakcie gry. Nie jest to niemożliwe, ale wymagałoby przeprowadzenia wcześniej dogłębnej analizy, także pod kątem zasady równości i proporcjonalności. I rzetelnego przedstawienia jej w uzasadnieniu projektu. Przykładowo (i nieco przekornie) można zapytać, co legło u podstaw pominięcia w projekcie ustawy zarządów i rad nadzorczych spółek komunalnych? - dodaje mec. Kwaśnicki.

- Biorąc to wszystko pod uwagę sądzę, że projekt ma na celu raczej wywołanie określonego efektu politycznego, w tym w kontekście zbliżających się wyborów. Autorom projektu powiedziałbym, że nie to miejsce i nie ta forma na tego typu działanie - ocenia prawnik.

Piekarz: Projekt czysto populistyczny

W ocenie dra Dawida Piekarza, wiceprezesa Instytutu Staszica, uzasadnienie projektu jest "emocjonalno-populistyczne".

- Kompletnie nie wiąże obniżki wynagrodzeń ani z wynikami spółek, ani np. z jakością zarządzania. Podano tylko dwa powody proponowanych obniżek. Po pierwsze, że zarządy i rady nadzorcze są z nadania PiS oraz że nie zapewnili Polakom niskich cen określonych produktów. Trudno ten projekt traktować inaczej niż tylko czysto populistyczny. Również dlatego, że niełatwo dokładnie ustalić krąg spółek, które podlegałyby tym przepisom. W niektórych spółkach państwo rzeczywiście ma udziały większościowe, ale w wielu ma udziały mniejszościowe. Spółki z mniejszościowym udziałem Skarbu Państwa mają też innych akcjonariuszy, są notowane na giełdzie, podlegają przepisom kodeksu spółek handlowych - zwraca uwagę Piekarz.

Dodaje, że projekt PSL ma trzy słabości.

- Pierwsza słabość to cięcie wynagrodzeń wszystkim, dobrze i źle prosperującym spółkom, bez względu na jakość zarządzania, osiągane wyniki czy choćby wpływ na osiąganie strategicznych interesów państwa. Druga słabość tego projektu to taki trochę strzał samobójczy do bramki PSL. Kiedy ludowcy byli w koalicji rządzącej z PO, wówczas menedżerowie w spółkach państwowych, także z nadania PSL, zarabiali znacznie więcej przy często jednocześnie słabszych wynikach. Można by zapytać PSL, dlaczego chce obcinać pensje teraz, a nie chciał obcinać, kiedy współrządził. Przypomnijmy, że PiS wynagrodzenia w spółkach już obniżył. Działanie PSL można skomentować tak: jak my rządziliśmy to hulaj dusza - piekła nie ma, kiedy wy rządzicie to obcinamy pensje w spółkach - wskazuje wiceszef Instytutu Staszica.

Zdaniem dra Piekarza, trzecia słabość to "powrót na ścieżkę, która była już testowana i nie zdała egzaminu".

- Mam na myśli tzw. ustawę kominową, która regulowała wysokość wynagrodzeń w spółkach. Regulacja ta spowodowała wysyp metod, by takie limity obchodzić. Po co wracać do tej patologii? Lepszy jest transparentny system wynagrodzeń. W spółkach notowanych na giełdzie każdy może sprawdzić, ile zarabia prezes - mówi ekspert.

Dodaje, że słabością projektu PSL jest też jego wybiórczość.

- Dlaczego obniżamy pensje w spółkach państwowych, a w samorządach czy spółkach samorządowych nie? W spółkach kontrolowanych przez samorządy wynagrodzenia miesięczne także sięgają kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie. Można się domyślać, że samorząd nie jest tym sektorem, w który PSL chce akurat uderzyć - podkreśla Piekarz.

Bochenek: W czasach PO-PSL spółki były traktowane jak dojne krowy

Zdaniem posła PiS Rafała Bochenka projekt, który wpłynął do Sejmu, to "niesłychana obłuda PSL-u".

- Ludowcy rządzą dziś w wielu samorządach, mają pod sobą duże spółki samorządowe. Zachęcam, by zaczęli najpierw od siebie i pokazali, jak ten projekt wdrażają w spółkach, w których rządzą. Wtedy, gdy rządzili, takich rozwiązań nie wprowadzali. Wynagrodzenia zarządów największych spółek państwowych były nieustannie podnoszone i osiągały rekordowe kwoty - wskazuje Rafał Bochenek, poseł PiS.

Polityk przypomina o ustawie z 2016 roku, którą wdrażał rząd premier Beaty Szydło.

- Ustawa ta znacząco ograniczyła pensje prezesów spółek. Bo w czasach PO-PSL te instytucje były traktowane jak dojne krowy, pomimo tego, że w wielu przypadkach generowały straty. Trudno się dziwić, bo trzeba pamiętać, iż w czasie rządów koalicji PO-PSL ukazała się uchwała zarządu Platformy, która nakazywała wpłacać część wynagrodzeń wypłacanych w zarządach spółek na konto partii, a więc partia PO była bezpośrednim beneficjentem tych skandalicznie wysokich wynagrodzeń, w dodatku nieuzasadnionych wynikami tych spółek. W czasach PO-PSL na najważniejszych stanowiskach w spółkach lądowali koledzy czołowych polityków Platformy. PSL obsadzał wówczas m.in. władze najważniejszych spółek rolniczych, np. w słynnym Elewarrze, gdzie zatrudniano członków rodzin prominentnych polityków PSL - mówi poseł Bochenek.

Podkreśla, że "dopiero rząd premier Beaty Szydło podjął się tego wyzwania i wbrew naciskom przyjął ustawę obniżającą wysokość pensji w spółkach, nawet o połowę w stosunku do tych za czasów PO-PSL". Bochenek przypomina ponadto, że zapadła również decyzja polityczna, by w tym roku nie wypłacać w spółkach Skarbu Państwa żadnych premii.

- Jeżeli ten projekt uosabia szczere intencje PSL-u to niech teraz politycy tej partii pokażą, jak ograniczają pensje w spółkach np. samorządowych, w których rządzą - mówi polityk.

PiS zapowiadał już odebranie zarządom tegorocznych premii

Projekt ludowców idzie tropem pomysłów zgłoszonych już wcześniej przez PiS. - W tym roku zabronimy osobom kierującym spółkami Skarbu Państwa brania premii - zapowiedział tydzień temu Jarosław Kaczyński podczas przemówienia w Pruszkowie. Lider PiS dodał, że będą też "inne zabiegi" w tej kwestii, ale stosowne decyzje ogłosić ma premier Mateusz Morawiecki.

Dwa dni po zapowiedzi Kaczyńskiego premier oświadczył, że poprosił wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina o wyeliminowanie premii dla zarządów Spółek Skarbu Państwa. Jednocześnie Morawiecki zapewnił, że rząd zaproponuje "tarczę solidarnościową", której celem będzie ochrona przez wzrostami cen energii.

pk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl