Sandecja Nowy Sącz - Śląsk Wrocław
Gra i wyniki Śląska Wrocław w ostatnich miesiącach przypominają wykres EKG. Raz góra, raz dół, znów góra i ponownie dół. Wszystko to buja się tak niemal przez cały sezon, a by nie być gołosłownym, wystarczy przypomnieć przegrane 0:2 starcie ze Stalą w Mielcu i samobójcze trafienie Javiera Hyjka zza połowy boiska oraz późniejszy triumf z Lechią Gdańsk 2:1. Potem był remis po przeciętnej grze z Piastem Gliwice (1:1), porażka bez stylu z Wartą Poznań (0:2) i nagle triumf z Górnikiem Zabrze 4:1.
Tydzień później WKS przegrał z Radomiakiem 0:2, by po czterech dniach wyrzucić z Fortuna Pucharu Polski mistrza kraju i ubiegłorocznego finalistę tych rozgrywek, wygrywając z Lechem w Poznaniu 3:1. Następnie remis z bardzo przeciętną w tym sezonie Jagiellonią 2:2, zaskakujące zwycięstwo z niepokonaną dotąd na własnym stadionie Wisłą Płock 2:1, by w końcu przegrać z ostatnią w tabeli Miedzią w Legnicy, praktycznie nie oddając celnego strzału. W myśl tej zasady: w środę w Niepołomicach — gdzie swoje spotkania rozgrywa Sandecja — wrocławianie powinni zapewnić sobie awans do ćwierćfinału.
- Chcemy się zrehabilitować po nieudanym występie w Legnicy. Cieszymy się, że szansa na lepszy wynik przytrafia się tak szybko. Nie mamy za dużo czasu na myślenie i rozpamiętywanie, pragniemy powrócić na zwycięską ścieżkę - mówił przed wyjazdem na mecz z Sandecją trener Ivan Djurdjević. Cały Wrocław żyje już nadchodzącym spotkaniem z Legią Warszawa na Tarczyński Arena (niedziela 13 listopada, godz. 17:30), ale nie oznacza to, że Serb będzie oszczędzał swoich zawodników w meczu pucharowym.
- Musimy pokazać swoją jakość i udowodnić, że jesteśmy zespołem. Puchar Polski jest dla nas niezwykle ważny i pragniemy to udowodnić. Teraz skupiamy głównie na tym, a o meczu z Legią będziemy rozmyślać po końcowym gwizdku w Niepołomicach - zapewnił Djurdjević.
Kilka zmian w składzie pewnie będzie, ale przewrotu faktycznie nie należy się spodziewać. Kontuzja wyklucza Patryka Janasika, a Erik Expósito jest stopniowo wprowadzany do gry po wyleczeniu urazu. Z kolei Łukasz Bejger będzie pauzował za kartki.
- W naszym składzie wszystko zmienia się szybko i na próżno szukać określenia „pierwszy garnitur”. Nie zamierzamy jednak w żaden sposób lekceważyć Sandecji i wyjdziemy możliwie najmocniejszą jedenastką. Na pewno nie będzie z nami Janasika, który nabawił się ostatnio urazu i nie chcemy ryzykować jego zdrowiem. Exposito wciąż wraca do pełni sprawności, a Bejger nie zagra z powodu zawieszenia, ale reszta zespołu jest gotowa do boju - zaznaczył trener wrocławian.
Śląsk w poprzednich latach bardzo szybko odpadał z pucharu. Awans do ćwierćfinału byłby pierwszym od sześciu lat, kiedy to Trójkolorowi w 1/4 finału przegrali z Zawiszą Bydgoszcz. W ostatniej dekadzie WKS tylko raz zaszedł wyżej, a miało to miejsce w roku 2013, gdy dotarł aż do finału, lecz tam musiał uznać wyższość Legii Warszawa w dwumeczu.
Cała presja w środowy wieczór będzie po stronie gości, ponieważ Sandecja to na tę chwilę najsłabszy zespół Fortuna 1 ligi. Zespół prowadzony od września przez byłego 55-krotnego reprezentanta Słowacji Stanislava Vargę (jako piłkarz rozegrał ponad 100 spotkań w barwach Celticku Glasgow, ma też w CV występy w Premier League) uzbierał tylko 13 punktów w 17 meczach i zamyka tabelę. Nowosądeczanie strzelili w tym sezonie zaledwie 14 bramek, z czego aż cztery w ostatnim, wygranym 4:1 starciu z Zagłębiem Sosnowiec. Każdy inny wynik niż wygrana Śląska będzie niespodzianką.
Spotkanie będzie transmitowane na żywo na antenie Polsatu Sport Extra. Poprowadzi je sędzia Sebastian Jarzębak z Bytomia.
