52-letni Noriaki Kasai zapewnił sobie miejsce w kadrze zwycięstwem w miniony weekend w krajowej rywalizacji właśnie w Sapporo, na olimpijskiej skoczni Okurayama. 1 lutego Kasai w swoim pierwszym skoku wykonał niesamowity skok na odległość 142 m, wygrywając turniej po raz drugi z rzędu.

Kasai pochodzi z miasta Shimokawa na Hokkaido, które jest popularnym miejscem do uprawiania narciarstwa.
- Mój ojciec często chorował, a my byliśmy tak biedni, że ledwo starczało nam pieniędzy na jedzenie każdego dnia. Chłopcy nie mogli pozwolić sobie na drogi sprzęt narciarski, więc korzystali ze sprzętu odziedziczonego po starszych kolegach z drużyny juniorów. Moja matka ograniczyła wydatki na utrzymanie i pracowała, aby utrzymać rodzinę. Założylem sobie, że pewnego dnia wezmę udział w igrzyskach olimpijskich, zdobędę złoty medal i ułatwię życie mojej mamie. To życzenie stało się moją siłą napędową do kontynuowania skoków
- wspominał.
Przed igrzyskami olimpijskimi w Nagano w 1998 roku jego dom rodzinny uległ zniszczeniu w wyniku pożaru.
- Moja matka doznała poważnych oparzeń całego ciała. Pomimo leczenia moja matka zmarła młodo, mając 48 lat... Byłem wtedy w dołku, więc moja matka napisała do mnie list ze swojego szpitalnego łóżka. Za każdym razem, gdy od czasu do czasu czytam ten list, łzy nadal płyną. To był trudny czas, ale takie jest życie. Mama z utęsknieniem czeka, aż jej dzielne dziecko stanie na nogi – dodawała mi otuchy, gdy umierałem...
- wyjawił Noriaki.
- Moja młodsza siostra, która była ode mnie o pięć lat młodsza, cierpiała na poważną chorobę zwaną niedokrwistością aplastyczną. Myślałam, że zdobycie złotego medalu i sprawienie radości mojej siostrze będzie najlepszą terapią. Może gdybym rozgniótł złoty medal i dał jej go wypić, to by jej się polepszyło
- twierdził pół serio (jego siostra zmarła w styczniu 2016 roku po długiej walce z chorobą).
Kasai ślubował zdobycie medalu na igrzyskach olimpijskich, aby zadedykować go swojej zmarłej matce i siostrze. Swój pierwszy indywidualny medal zdobył w wieku 41 lat i 8 miesięcy. Na igrzyskach olimpijskich w Soczi w 2014 roku.
- To było skomplikowane, bo to było srebro... Byłem trochę zawiedziony, że nie zdobyłem złota, a trochę szczęśliwy, że zdobyłem medal. Firma, do której należę, Tsuchiya Home, ma motto brzmiące „Dziesięć przykazań sukcesu”. Jedno z nich mówi: „Przeciwności są największą szansą, jaką dał mi Bóg”. Te słowa mi pomogły. Podczas igrzysk olimpijskich w Soczi wielokrotnie wyobrażałam sobie, że pokonuję przeciwności losu i staję na podium ze łzami w oczach
- przypomniał Kasai.

Do Japończyka należy kilka rekordów: jest najstarszym indywidualnym i drużynowym medalistą olimpijskim w historii skoków narciarskich (miał 41 lat w Soczi, gdzie zdobył srebro indywidualnie, przegrywając tylko o 1,3 pkt z Kamilem Stochem oraz brąz w drużynie), najstarszym drużynowym medalistą mistrzostw świata (42 lata i 261 dni), najstarszym zwycięzcą konkursu Pucharu Świata (42 lata i 176 dni), najstarszym zawodnikiem na podium Pucharu Świata (44 lata i 293 dni) i Turnieju Czterech Skoczni (42 lata i 214 dni) oraz najstarszym uczestnikiem konkursu Pucharu Świata i zdobywcą punktów w Pucharze Świata - miał 51 lat i 255 dni, gdy 3 marca 2024 roku w Planicy, na zakończenie poprzedniego sezonu, zajął 28. miejsce.
- Niektórzy twierdzą, że szczyt swoich możliwości jako sportowcy osiągają około 40. roku życia. Ale ja nic nie czuję. Mimo że ilość ćwiczeń zmniejszyła się do około jednej trzeciej tego, co kiedy byłem młodszy, to jednak bardzo wzmocniłem swoje ciało, dzięki czemu mogę skakać dale
j - wyjaśnił Kasai.
Do igrzysk olimpijskich w 2022 roku w Pekinie, gdzie nie startował, był również jedynym sportowcem, który uczestniczył w ośmiu zimowych olimpiadach. W stolicy Chin jego rekord wyrównała niemiecka panczenistka Claudia Pechstein.
Kasai ma na oku igrzyska olimpijskie w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo w 2026 roku, na których wystąpi po raz dziewiąty i po raz pierwszy w dwóch igrzyskach olimpijskich.
