Ukraina i kraje zachodnie ostro krytykują podpisany przez rosyjskiego prezydenta dekret wprowadzający uproszczoną procedurę przyznawania obywatelstwa Rosji mieszkańcom obwodów donieckiego i ługańskiego na Ukrainie.
Wnioski będą rozpatrywane w ciągu trzech miesięcy, wystarczy zaświadczenie, że starający się jest zarejestrowany jako mieszkaniec objętych dekretem rejonów Donbasu.
Takie osoby dostaną obywatelstwo bez spełniania zwykłych warunków ( zamieszkania w Rosji pięć lat po otrzymaniu prawa pobytu, potwierdzenie środków do życia w Rosji oraz poświadczenie znajomości języka rosyjskiego). Nowi obywatele Rosji w Donbasie mogą zachować obywatelstwo Ukrainy, będą musieli jednak złożyć przysięgę Moskwie.
Dokument głosi, że bierze w obronę prawa i swobody człowieka i obywatela mieszkańców Donbasu. Na spotkaniu z dziennikarzami we Władywostoku Władimir Putin określił krytykę dokumentu jako dziwną. Przypomniał, że takie kraje Unii jak Rumunia i Węgry przyznają paszporty swym rodakom żyjącym za granicą.
Według prawa międzynarodowego, Donbas to część Ukrainy, a mieszkańcy regionu są obywatelami Ukrainy i dekret narusza te zasady. Wielu obserwatorów nie ma wątpliwości, że ogłoszenie dokumentu tuż po prezydenckich wyborach na Ukrainie ma być rosyjskim „testem” Wołydymyra Zełeńskiego, który wygrał batalię i pewnie przyjdzie mu się zmierzyć z niejedną jeszcze prowokacją ze strony Moskwy
Urzędujący jeszcze prezydent Petro Poroszenko określił dekret niszczenie procesu pokojowego, a otoczenie prezydenta-elekta oświadczyło, że te działania to dowód na to, że Rosja jest agresorem.
W przeszłości Moskwa nadawała rosyjskie obywatelstwo mieszkańcom Abchazji i Osetii Południowej (w Gruzji) oraz Naddniestrza (Mołdawia.
POLECAMY:
