Dr Krystyna Słodczyk zauważa, że choć sezon grzewczy się kończy, nie oznacza to końca problemu smogu.
- Mogłoby się wydawać, że przy obecnych wysokich temperaturach nie ma dni smogowych. Tymczasem w kwietniu, który w tym roku był miesiącem stosunkowo ciepłym, mieliśmy aż osiem dni, kiedy wystąpiło przekroczenie dopuszczalnych norm jakości powietrza. To więcej, niż w kwietniu w minionym roku. Z podobną skalą przekroczeń norm dla tego miesiąca mieliśmy ostatnio do czynienia 10 lat temu, w 2009 roku. Przyznam, że nie jest mi łatwo ten fakt jednoznacznie wytłumaczyć, ale wskazuje on, że w Opolu dzieje się coś niedobrego - komentuje.
Ekolożka przyznaje, że swoje do tego problemu dokładają ludzie, którzy wypalają trawy oraz palą ogniska na ogródkach w ramach wiosennych porządków.
- Acz spektrum czynników jest szersze. Jednym z ważniejszych jest pylenie wtórne. Dawno nie mieliśmy bardziej intensywnych i długotrwałych opadów. Na powierzchni ziemi oraz na drogach gromadzi się pył, który unoszony jest podmuchami wiatru oraz przez przejeżdżające samochody. A potem my tym oddychamy - mówi.
Podkreśla, że ostatnie problemy z zanieczyszczeniem powietrza to nie pył znad Sahary.
- Choć dosyć wygodnie jest tłumaczyć problem złej jakości powietrza napływem zanieczyszczeń znad odległej pustyni. Badania wykazują tymczasem, że źródło pyłu jest bardziej lokalne. Gleby mamy bardzo suche. Niektóre pola nie są jeszcze obsiane, albo nic nie zdążyło jeszcze na nich wyrosnąć. Wysokie temperatury oraz obecna cyrkulacja powodują, że dochodzi do zapylenia powietrza. To m.in. skutek wycinek lasów, złej melioracji, likwidacji oczek wodnych oraz nieumiejętnej gospodarki rolnej - wylicza.
Jak temu zaradzić? - Choćby poprzez nowe nasadzenia. Kiedyś pola oddzielały szpalery drzew. Teraz takich granic nie ma, bowiem z powodu dotacji unijnych każdy stara się wycisnąć maksimum z gleby. Skutki już opisaliśmy. I jestem przekonana, że one będą się pogłębiać - uważa dr Krystyna Słodczyk.
Więcej na ten temat w programie "Gość NTO".
