Raków Częstochowa wraca na mistrzowską ścieżkę. Stal Mielec pokonana po dwóch pięknych asystach polskich zawodników

Jakub Maj

19 sierpnia 2023, 19:29

Wideo

Zobacz galerię (5 zdjęć)

PKO Ekstraklasa. Raków Częstochowa po raz drugi w tym sezonie dopisał trzy punkty do ligowej tabeli. "Medaliki" na swoim stadionie pokonały Stal Mielec 2:0. Ozdobą meczu były dwie bardzo ładne asysty polskich zawodników.

Raków Częstochowa - Stal Mielec 2:0 (1:0)

Raków Częstochowa w europejskich pucharach idzie jak burza, ale w Ekstraklasie nie jest tak kolorowo. Mistrz Polski w lidze nie wygląda tak spektakularnie jak w poprzednim sezonie. Przed spotkaniem ze Stalą Mielec "Medaliki" miały na swoim koncie tylko cztery punkty po trzech kolejkach. Bilans Rakowa to jedna wygrana, jeden remis i jedna przegrana. Drużyna Dawida Szwargi jak najszybciej chce wrócić na mistrzowską ścieżkę.

Pierwsza bardzo dobra okazja dla Rakowa w sobotnim spotkaniu ze Stalą miała miejsce w 23. minucie. Giannis Papanikolaou poradził sobie z Michałem Trąbką przed polem karnym rywala. Grek uderzył technicznie w stronę prawego rogu, ale wyciągnięty jak struna Mateusz Kochalski wybił na rzut rożny.

"Papa" w sobotę był wyjątkowo aktywny pod bramką przeciwnika. W doliczonym czasie pierwszej połowy Dawid Drachal dostał górną piłkę od Frana Tudora w stronę linii końcowej. Wzorcowo ograł Krystiana Getingera, przerzucając nad nim piłkę. Po "zgaszeniu" na klatkę piersiową zagrał płasko w okolice bliższego narożnika pola bramkowego, skąd uderzenie Giannisa Papanikolaou zatrzymało się dopiero w siatce! 1:0 dla gospodarzy. W pierwszej połowie Stal oddała kilka strzałów na bramkę Rakowa, ale nie stworzyła sobie bardzo dobrej okazji. Antonis Tsiftsis nie miał większych problemów z uderzaniami piłkarzy Kamila Kieresia.

Mistrz Polski podwyższył prowadzenie w 63. minucie. Ben Lederman idealnym podaniem prostopadłym uruchomił Bartosza Nowaka. Ofensywny pomocnik nie miał żadnych problemów, aby wykończyć sytuację "sam na sam" z bramkarzem Stali. Swoje stuprocentowe sytuacje miał Zwoliński czy Drachal, ale gościom dopisało szczęście. W samej końcówce Sorescu trafił w słupek. Futbolówka wpadła po tym prosto w ręce golkipera.