Niesamowicie zaciętą i krwawą konfrontację Mateusza Rębeckiego i Myktybeka Orolbaia we wtępnej karcie walk gali UFC 308 uznano za walkę wieczoru, co nagrodzone zostało bonusem 50 tysiącami dolarów dla obu wojowników.
Rębecki dumy z roboty, jaką wykonał z Orolbaiem
„Rebeasti” w pojedynku z wytrzymałym Kirgizem skazywany był na porażkę. Dawny zawodnik FEN pokazał się jednak z bardzo dobrej strony, stawiając swojemu rywalowi wyjątkowo ciężkie zadanie.
– Czuję się wspaniale. Nie czuję teraz żadnego bólu, bo jestem z siebie dumny, z dobrej roboty, jaką wykonałem. Przed tą walką naprawdę obawiałem się rywala. Byłem underdogiem w tej walce. Sądziłem, że wszyscy tutaj chcą, żeby to on wygrał. Sądziłem, że to może być lepsze dla UFC pod kątem rozwoju. Byłem po porażce i wydawało mi się, że przygotowali mnie na kolejną. Jednak udowodniłem, że jestem od niego lepszy i udowodniłem, że jestem lepszy, niż wszyscy sądzili
– powiedział Rębecki na konferencji po walce wagi lekkiej.
Rębecki z rezerwą podchodzi do rewanżu z Orolbaiem
W trzeciej rundzie „Chińczyk” był o włos od skończenia Orolbaia. Posławszy Kirgiza na deski, zasypał go serią uderzeń, ale charakterny rywal zdołał wrócić do stójki.
– Nie spodziewałem się, że będzie taki twardy. Cały czas walczył. Widziałem w tamtym momencie, że sędzia czeka, żeby to zakończyć. Próbowałem go uderzać. Jeden cios, kolejny, kolejny. Wykorzystałem całą swoją energię i jeszcze krzyczałem, gdy zadawałem te ciosy. Sędzia dał mu jednak szansę. Okazał się bardzo twardym gościem. Udowodnił, że nadal może toczyć walkę. Wiem, że to była bardzo bliska walka. W głębi serca uważam jednak, że wygrałem. Gdy sędzia wyczytał rundę dla Orolbaia, pomyślałem, że, jasna cholera, to nie ja mogę być zwycięzcą. Uważam jednak, że byłem od niego lepszy. Uderzałem lepszymi ciosami, byłem lepszy w kontroli – nie trzymałem tylko, ale też uderzałem. Trafiłem go wiele razy. Więcej niż on mnie
– wyznał 32-letni „Rebeasti”, który z rezerwą podszedł do ewentualnego rewanżu z Orolbaiem.
Topuria zmasakrował Hollowaya i obronił tytuł
W walce głównej UFC 308 Ilia Topuria od początku spychał Maxa Hollowaya na ogrodzenie, szukając mocnych uderzeń zarówno na głowę, jak i korpus Hawajczyka. Zarówno Gruzin z hiszpańskim paszportem jak i reprezentant USA wdawali się w ryzykowne wymiany i żaden nie miał zamiaru odpuścić.
W trzeciej rundzie jeden z ciosów „El Matadora” okrutnie naruszył pretendenta. Holloway oparł się na siatce, a Topuria rozpoczął okładanie „Błogosławionego” gradem ciosów. Amerykanin popracował balansem i udało na chwilę wyjść z opresji. Ilia trafił kolejny raz piekielnym lewym sierpem i Max bezwładnie runął na matę, a Topuria dobił półprzytomnego przeciwnika.
„El Matadora” dopisał do swojego bilansu 16 zwycięstwo z rzędu, obronił tytuł mistrza UPC kategorii piórkowej oraz wywalczył pas BMF (Baddest Motherfucker), czyli „Największego Skur*ysyna” w MMA.
Drastyczne zakończenie walki Czimajewa z Whittakerem
Poprzedzająca gówne starcie walka Szweda czeczeńskiego pochodzenia Chamzata Czimajewa (14-0) z Robertem Whittakerem (26-8) zakończyła się ekspresowo poprzez duszenie „Borza” na Australijczyku, który przy tym nabawił się dramatycznego urazu.
Chamzat dopinając technikę kończącą poczuł pewnego rodzaju kliknięcie w szczęce swojego rywala. „Rob” niemal w tej samej sekundzie zerwał się, jakby przeszedł przez niego prąd i automatycznie odklepał. Jak się okazało acisk Czimajewa na szczękę Whittakera był nna tyle mocny, że wyłamał żuchwę rywala.

