Spis treści
Wyniki, o których możemy pomarzyć
Węgierski zespół już w 2016 roku był niespodzianką. Podczas francuskiego Euro trafili do grupy F z Portugalią, Islandią i Austrią. Typowani byli do zajęcia trzeciego miejsca, o które mieli konkurować z debiutującymi Islandczykami. W pierwszym meczu ograli Austrię, zremisowali z Islandią i na koniec w dramatycznym meczu zremisowali 3:3 z Portugalią - ówczesnym triumfatorem rozgrywek. Wyjątkowo nie wyszło im starcie z Belgami, którzy pokonali ich 4:0.
Mimo swoich słabości zakwalifikowali się na Euro 2020 oraz są w dywizji A Ligi Narodów. Można stwierdzić, że poziomem są bardzo blisko Polaków. Zwłaszcza że w eliminacjach do katarskiego mundialu zremisowaliśmy z nimi 3:3 i przegraliśmy 1:2.
Gdyby podsumować okres 2016-2022 polska drużyna nie wygrała z żadnym z mocniejszych od siebie rywali. Remisowaliśmy na Euro ze Szwajcarią, Portugalią i Hiszpanią. W eliminacjach wywalczyliśmy punkt z Anglikami. Ale to nadal nie jest zwycięstwo.
W tym samym okresie Madziarzy (trzeci koszyk w Europie) pokonali Chorwację 2:1 (2019), Serbię 1:0 (2020) i dwukrotnie Turcję.
W Lidze Narodów przechodzą samych siebie. W grupie z Niemcami, Włochami oraz Anglią mają już 10 punktów po pięciu meczach. Są liderami grupy i zesłali Wyspiarzy do Dywizji B. Przy okazji rozgromili ich 4:0, a następnie wygrali w Niemczech 1:0. Można?
Liga Narodów czy mecze towarzyskie? To nie ma znaczenia
Złośliwi mogliby stwierdzić, że rozgrywki Ligi Narodów to produkt czysto marketingowy, a rozgrywane tam mecze należy traktować jak sparingi. Owszem, może i Anglicy i Niemcy nie grali na maksimum swoich możliwości. Ale wydaje się, że Holendrzy i Belgowie w Warszawie również przyspieszali grę raz na jakiś czas, licząc na spokojne zdobycie trzech punktów. I nawet wobec takich rywali polska drużyna ma duży problem z zawiązaniem składnej akcji.
Podczas, gdy my będziemy ustalać nasze miejsce w szeregu, ci bezczelni Węgrzy pokonują naszych odwiecznych rywali.
Średniak nie wniesie się na wyżyny. Na pewno?
Bo przecież kim gra selekcjoner węgierskiej kadry, Marco Rossi? W Polsce panuje dyskusja na temat choćby Karola Linettego. Od średniego pomocnika ze średniaka ligi włoskiej nie powinniśmy wymagać wiele, prawda? Nie zwraca się uwagi na zawodników z topowych klubów, choć w wyjściowej jedenastce mieliśmy ich większość. W wyjściowym składzie na Holendrów mieliśmy ośmiu zawodników z lig TOP 5.
Wychodzi na to, że nawet w takim układzie dobrych wyników nie da się osiągnąć. W niedawnym meczu Węgrów z Anglikami (4:0) wystąpił więc Callum Styles z Millwall, które na co dzień występuje w drugiej lidze angielskiej. Ostoją defensywy był Adam Lang z będącej piłkarskim drugim światem Omonii Nikozja. Obok niego zagrał choćby Attila Szalai z Fenerbahce. Dublet ustrzelił grający dla Freiburga Roland Szalai. Kolejne dwie bramki zdobył Zsolt Nagy z Akademii Puskasa. Idąc naszą logiką, wynik 4:0 powinien widnieć po stronie Anglików.
Problem leży - jak zwykle w polskim sporcie - w mentalności. Traktujemy umiejętności graczy jako prawdę absolutną. Twierdzimy, że nie są oni w stanie wznieść się na wyżyny. Mecz z topową drużyną traktujemy jako pewną porażkę - rywal jest lepszy. Argument ten przestaje działać, gdy gramy ze słabszymi rywalami i rola faworyta wiąże nam nogi.
Zacznijmy od nich wymagać
Polska kadra osiągnęła jednak na tyle profesjonalny poziom, że miejsca premiujące nas w barażach do mistrzostw świata, czy gwarantujące bezpośredni awans na mistrzostwa Europy będziemy osiągać regularnie. Same wyjazdy na wielkie turnieje będą uznawane za sukces, choć prawdą jest, że trudniej nie pojechać na nie. I tylko kibice mogą czuć się rozczarowani, bo piłkarze po raz kolejny nie stają na wysokości zadania. Choć mają na to potencjał.
REPREZENTACJA w GOL24
Niech strzela Milik. MEMY po meczu Polska - Holandia
