Resortowe dzieci. Ciąg dalszy nt. zmian w mediach III RP., wpływ rządu Donalda Tuska na krajowe media, ABW w agencji Wprost

Piotr Kobyliński
Piotr Kobyliński
Kadr z programu "Resortowe dzieci".
Kadr z programu "Resortowe dzieci". Fot: Tvp INFO
Najnowszy odcinek serii cyklu dokumentalnego „Resortowe dzieci” Doroty Kani i Anny Zapert stanowi ciąg dalszy poruszonego wcześniej tematu zmian w mediach III RP. Przeanalizowano przykłady wpływania na politykę i władze mediów takich jak "Rzeczpospolita", "Fakt" czy Telewizja Polska przez rząd Donalda Tuska.

Jak przekonuje lektor na początku nowego odcinka "Resortowych dzieci", wyemitowanego w poniedziałek 27 listopada w TVP Info, w III RP ukryta cenzura objawiała się wielokrotnie – były sprawy, o których nie należało pisać a Ci, którzy to robili, ponosili za to konsekwencje.

– Kiedy w roku ‘97 w Konstytucji zapisano zakaz cenzury prewencyjnej w Polsce, to wydawało się, że właśnie ten system prawny, który stoi na straży systemu prasowego w Polsce, systemu opartego na wolności słowa, już jest tak naprawdę jakby zadekretowany, tutaj nic się nie zmieni, nie będziemy mieć nigdy do czynienia z sytuacją, w której jedna strona, jaka by ona nie była, będzie miała monopol na przekaz treści, które płyną do rzeszy odbiorców – mówi we wstępie odcinka dr Jolanta Hajdasz, dyrektor centrum monitoringu wolności prasy SDP.

Skomentowała w ten sposób fakt, że "po 1989 roku wszyscy naiwnie myśleliśmy, że powrót do systemu jakiejś cenzury jest po prostu niemożliwy".

Następnie poznajemy kulisy sprawy tzw. listy Wildsteina, będącej spisem nazwisk i sygnatur z katalogu osobowego Instytutu Pamięci Narodowej. Mowa o około 240 tysięcy imion i nazwisk osób, które były źródłami informacji służb bezpieczeństwa PRL, zarówno świadomych agentów, jak i osób niezwerbowanych.

– Chciałem przekazać go dziennikarzom po to, żeby zaczęli się tym interesować, bo to był fascynujący materiał do poznania historii PRL i III RP, a po drugie dlatego, że wtedy usiłowano zablokować dostęp do archiwów – wspominał Bronisław Wildstein, publicysta i pisarz w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

Bombardowanie opinii publicznej

Jednak już następnego dnia Bronisław Wildstein, wtedy dziennikarz "Rzeczpospolitej", otrzymał wypowiedzenie z pracy.

– To było takie bombardowanie opinii publicznej, że ktoś, kto zagląda do tych akt, jest zdecydowanie gorszy od tego, który je wytworzył, on się pławi w nieczystościach – stwierdził Wildstein będący gościem „Resortowych dzieci”.

W dalszym ciągu programu przytoczony zostały inny przykład potężnych kłopotów, jakie spotkały autora artykułu pt. „Leszek Czarnecki w służbie SB”, którego autorem był Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy "Gazety Polskiej" i TVP Info.

– Gdy ta informacja ukazała się w "Rzeczpospolitej", okazało się, że to wywołało jakąś gigantyczną awanturę, spółki Leszka Czarneckiego zaczęły na giełdzie spadać na łeb, na szyję no i okazało się, że w ciągu dosłownie kilku godzin stracił około pół miliarda złotych. To było coś naprawdę szokującego – wspominał Nisztor.

W rezultacie dziennikarz został wyrzucony z pracy. Po latach przyznaje, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że „była to kara za to, że śmiał ujawnić fakt współpracy PRL-owskimi służbami właśnie Leszka Czarneckiego”.

Kulisy afery taśmowej - ABW w redakcji Wprost

– W 2014 roku w czerwcu wraz z kolegami i koleżankami z tygodnika Wprost ujawniliśmy aferę taśmową, aferę podsłuchową; Sylwester Latkowski, redaktor naczelny, zdecydował się na publikację tej naprawdę gigantycznej afery (…) okazało się, że najważniejsi urzędnicy rządu Donalda Tuska byli regularnie nagrywani w warszawskich restauracjach – mówi Piotr Nisztor.

Jak się dowiadujemy, później chodziło nie tyle o wyjaśnienie przez wszelkie możliwe służby specjalne afery taśmowej, co doprowadzenie do tego, aby rozmów zarejestrowanych na tych taśmach już nie publikować.

Jak wspomniał Cezary Gmyz, korespondent TVP i gość programu „Resortowe dzieci”, doszło później do „rzeczy niebywałej” w historii prasy polskiej. Mianowicie do siedziby tygodnika „Wprost” wkroczył prokurator wraz z funkcjonariuszami ABW w celu zabezpieczenia wszystkich materiałów, które zostały zgromadzone. Sylwester Latkowski odmówił wydania komputera z nagraniami, powołując się na konieczność zachowania tajemnicy dziennikarskiej. Funkcjonariusze podjęli próbę siłowego przejęcia nagrań, ale ostatecznie opuścili budynek bez nośników.

Krótko po wybuchu afery politycy opozycyjni do rządu Donalda Tuska zażądali dymisji premiera i prezesa NBP. Wtedy to prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jeśli rząd nie poda się do dymisji, to w Sejmie zostanie złożone wotum nieufności.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl

rs

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gapcio
i co z tego wynika!

ja też mam swój resort!

49 lat i dobrze mi z tym, a tymi warszawskimi po 33 latach co??
Wróć na i.pl Portal i.pl