Spis treści
Rodzinna tragedia w Piekarach Śląskich
Spokojne czwartkowe przedpołudnie 5 września, nie zapowiadało tragedii, która chwilę później wydarzy się na jednym z osiedli w Piekarach Śląskich. Około godziny 18, na Osiedlu Wieczorka rozległ się dźwięk syren alarmowych. Na ulicę Szeptyckiego zostały wezwane służby ratunkowe. Wcześniej, na komendę policji w Piekarach Śląskich zgłosiła się kobieta, która martwiła się o swoją córkę, ponieważ nie potrafiła się z nią skontaktować.
Gdy policjanci i strażacy dotarli na miejsce, nikt nie otwierał im drzwi do mieszkania na pierwszym piętrze budynku wielorodzinnego. Do mieszkania, postanowili więc dostać się przez otwarte okno. Widok, który zastali, był jednak przerażający. Wewnątrz mieszkania znaleziono ciała 32-letniej kobiety i 41-letniego mężczyzny. Było już za późno na udzielenie im pierwszej pomocy.
- Na miejsce natychmiast wezwano ekipę dochodzeniowo-śledczą wraz z technikiem kryminalistyki i o wszystkim powiadomiono prokurator, która również przyjechała na miejsce i kierowała czynnościami śledczymi - poinformował mł. asp. Łukasz Czepkowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piekarach Śląskich.

Sekcja zwłok wykaże przyczyny śmierci małżonków
Odpowiedzi na pytanie co rzeczywiście wydarzyło się w mieszkaniu, gdzie znaleziono ciała małżeństwa, ma udzielić sekcja zwłok. Dotychczasowe ustalenia śledczych wskazują, że do tragedii, prawdopodobnie doszło właśnie w czwartek 5 września.
- Na dzień dzisiejszy, przed sekcją zwłok prawdopodobnie możemy ustalić, że to był dzień wczorajszy (5 września red.). Jednoznacznej odpowiedzi będziemy mogli jednak udzielić po przeprowadzonej sekcji zwłok, która będzie przeprowadzona w dniu dzisiejszym lub w kolejnych dniach. W tym momencie trwa ustalanie kiedy Zakład Medycyny Sądowej przeprowadzi badania - mówi nam prokurator Justyna Rzeszut - Sieńkowska z Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach.
Jedną z najbardziej prawdopodobnych wersji jest to, że w zdarzeniu tym nie brały udziału osoby trzecie. Możliwe więc, że doszło to tzw. rozszerzonego samobójstwa.
- Najprawdopodobniej w zdarzeniu tym nie brały udziału osoby trzecie, ale nie wykluczamy też innych wersji - mówi prokurator.
Tragedia rozegrała się po cichu?
Mieszkańcy ulicy Szeptyckiego, a także sąsiedzi tragicznie zmarłego małżeństwa niewiele wiedzą o samym zdarzeniu. Inni nie chcą wiele mówić w tej sprawie. Nikt z kim udało nam się porozmawiać nie słyszał momentu, w którym doszło do dramatu. Wszyscy jednak zgodnie powtarzają, że osiedle, na którym doszło do tragedii, jest bardzo spokojnym miejscem.
- Wcześniej nie dochodziło tu do takich zdarzeń. To chyba pierwszy raz, u nas jest zresztą bardzo spokojnie - mówi jedna z mieszkanek, która przechodziła tuż obok bloku, w którym doszło do tragedii.
Inni z kolei, zwracają uwagę, że o tym, iż coś się dzieje, usłyszeli dopiero w momencie, gdy pod budynek podjechały służby ratunkowe.
- Nie wiem zbyt wiele. Ile ludzi, tyle wersji. Dla rodziny to wielka tragedia. Z okien zauważyłam jak jedzie straż i policja. Potem dowiedziałam się co się stało - mówi kolejna z osób.
Osiedlowy sprzedawca warzyw, który swój samochód ustawił naprzeciwko bloku, w którym zginęło małżeństwo, od godzin porannych jest świadkiem rozmów mieszkańców o tej tragedii. Wśród ludzi wciąż jednak więcej domysłów, niż osób, które mogły słyszeć moment, w którym doszło do dramatu. Mówi, że małżeństwo miało dwoje małych dzieci. Te w trakcie tragedii, przebywały poza domem. Jak podaje "Fakt" to dzieci w wieku kilkunastu miesięcy i 11 lat.
- Od rana ludzie mówią mi, że doszło tu do zbiorowego zabójstwa. Z tego co słyszałem, to mąż najpierw zabił żonę, a później miał sam odebrać sobie życie. Zostawili dwoje małych dzieci. Podobno ich syn wracał do domu i nie umiał wejść do mieszkania - mówi mężczyzna.
Wśród niektórych mieszkańców osiedla przejawia się również wątek, że w przeszłości w mieszkaniu miały być słyszane niepokojące odgłosy. - Czasami było słychać "larmo". Wadzili się - mówi nam starsza kobieta, po chwili potwierdza kolejna.
Sąsiedzi są wstrząśnięci tragedią. Wszystkie wątki związane ze śmiercią małżeństwa, będą teraz badali śledczy.