Rosja werbuje komandosów z Afganistanu na wojnę z Ukrainą. Ciężki grzech Amerykanów

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
AP/East News
Na razie kilkunastu, niebawem pewnie kilkuset, a za jakiś czas może i nawet dwa tysiące. Szkoleni przez najlepszych zachodnich specjalsów byli żołnierze afgańskiej armii na celowniku werbowników z Grupy Wagnera. Ważną rolę odgrywa w tym przyjazny Moskwie Iran.

Spis treści

Żołnierze afgańskich sił specjalnych, którzy byli szkoleni przez zachodnich komandosów, walczyli u boku amerykańskich żołnierzy, a następnie uciekli do Iranu po chaotycznym wycofaniu się USA z Afganistanu w 2021 roku, są teraz rekrutowani przez Rosję do walki na Ukrainie. W kręgu zainteresowania Moskwy są też ci Afgańczycy, którzy uciekli do innych krajów, głównie Pakistanu. Jako pierwszy o werbowaniu afgańskich komandosów napisał magazyn „Foreign Policy”, zaraz potem swoje ustalenia dorzuciła agencja Associated Press, a sporo do tego tematu wniosło też Radio Free Europe/Radio Liberty. Jedno się zgadza, wszyscy opierają się na relacjach byłych dowódców afgańskich sił zbrojnych i Amerykanach, którzy szkolili Afgańczyków.

Ilu Afgańczyków w służbie Rosji?

Agencja AP rozmawiała z trzema byłymi generałami afgańskimi. Według nich Rosjanie chcą zaciągnąć do „legionu cudzoziemskiego” tysiące byłych afgańskich komandosów, oferując im stałe, w wysokości 1500 dolarów miesięcznie, wypłaty i obietnice bezpiecznego schronienia dla siebie i swoich rodzin. Ma to być sposób na uniknięcie deportacji do Afganistanu, gdzie czekać ich może śmierć z rąk talibów. Wciąż nie jest jasne, czy zwerbowani Afgańczycy będą walczyć w szeregach wagnerowców, czy będzie jednak ich tak wielu, by tworzyć samodzielne jednostki operacyjne.

Nie wiadomo bowiem, ilu dotychczas afgańskich specjalsów skusiło się na rosyjskie propozycje. Według źródeł AP, możliwość pójścia na wojnę z Ukrainą po rosyjskiej stronie rozważa ok. 400 ludzi. To ci, którzy boją się deportacji z Iranu i są źli na USA za pozostawienie ich własnemu losowi. W rozmowie z RFE/RL opublikowanej 1 listopada generał Abdul Raouf Arghandiwal (były wysoki rangą dowódca w armii afgańskiej) mówił, że wie o około piętnastu byłych komandosach afgańskich, którzy już dołączyli do Grupy Wagnera. – Plan wagnerowców to zwerbować tysiąc ludzi w pierwszym etapie i kolejny tysiąc w drugim etapie, tak by sformować batalion – mówi były dowódca elitarnego 207. Korpusu afgańskiej armii, nazywanego też „Zafar” (Zwycięstwo).

"Przechodzisz szkolenie wojskowe w Rosji przez dwa miesiące, a potem idziesz na front" – to treść SMS-a, jakiego generał Arghandiwal dostał od jednego ze swoich byłych podkomendnych. Nie ma kontaktu z żołnierzami, którzy wyjechali do Rosji. Nie ma też na razie żadnych informacji z frontu, żeby walczyli już na Ukrainie.

Wojna z Ukrainą albo zemsta talibów

- Nie chcą iść walczyć, ale nie mają wyboru – mówi generał Abdul Rauf Arghandiwal. - To właśnie obawa o własne i bliskich bezpieczeństwo, a nie pieniądze, ma być czynnikiem decydującym o przyjęciu rosyjskiej oferty - uważa generał, który utrzymuje kontakt z wieloma byłymi komandosami afgańskimi przebywającymi teraz w Iranie.

AP dotarła do brata jednego z takich żołnierzy. Mówi on, że zagrożenie ze strony talibów utrudnia byłym afgańskim żołnierzom odrzucenie oferty rosyjskich werbowników. Mężczyzna, przedstawiony jako Murad, twierdzi, że jego brat musiał się ukrywać przez trzy miesiące po upadku Kabulu, przemieszczając się między domami krewnych, podczas gdy talibowie przeszukiwali jego dom. - Mój brat nie miał innego wyboru niż przyjęcie oferty. To nie była dla niego łatwa decyzja - mówi Afgańczyk, usprawiedliwiając krok byłego specjalsa afgańskiej armii.

Iran pomaga Rosji

Były afgański generał Farid Ahmadi powiedział „Foreign Policy”, że werbunkiem zajmują się wagnerowcy. Potwierdził to parę dni później znany nam już generał Arghandiwal. Inny generał, ostatni dowódca Afgańskiej Narodowej Armii (ANA) przed zwycięstwem talibów, Hibatullah Alizai, powiedział AP, że w rekrutacji pomaga były dowódca afgańskich sił specjalnych, który mieszkał w Rosji i zna język rosyjski.

Generał Alizai mówi też, że Rosjanie swoje rekrutacyjne wysiłki skupiają na Teheranie i Meszhedzie, leżącym w pobliżu granicy z Afganistanem. Jeszcze przed upadkiem Kabulu (sierpień 2021) około 3 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy bezpieczeństwa, z bronią i sprzętem, uciekło do Iranu. Część wróciła, gdy Taliban zaoferował amnestię. Krótko po tym, jak talibowie przejęli władzę w kraju, Iran zaoferował tymczasowe wizy Afgańczykom, którzy mogą udowodnić, że służyli w wojsku.

Dziś okazuje się, że to swego rodzaju pułapka. Byli żołnierze sił specjalnych armii afgańskiej dostają ultimatum: albo służba Rosji i wiza (nawet obywatelstwo) lub przedłużenie wizy irańskiej, albo deportacja do Afganistanu.

Zemsta talibów

Rządzący Afganistanem talibowie ogłosili powszechną amnestię dla swoich byłych wrogów, którzy walczyli z nimi przez dwie dekady pod zwierzchnictwem wspieranego przez Zachód afgańskiego rządu. Rzeczywistość jest inna. Ofiarą terroru padli choćby członkowie pasztuńskiego plemienia Achakzai, z którego wywodził się były szef policji w prowincji Kandahar, gen. Abdul Raziq. Był nieprzejednanym wrogiem talibów (zabili mu w 1994 roku ojca), zginął w 2018 roku, ale dziś jego krewni i zwolennicy muszą stawiać czoła zabójstwom, porwaniom, torturom, zatrzymaniom, przesiedleniom i konfiskatom mienia. Zaczęło się już miesiąc przed zajęciem przez talibów granicznego miasta Spin Boldak, bastionu Achakzai. Zamienili ten rejon w prawdziwie piekło dla każdego, kto miał coś wspólnego z Raziqem, choćby nawet pamiątkowe oficjalne zdjęcie. Wymordowano ok. 4 tys. ludzi, w tym kobiety i dzieci. Tysiące zniknęły lub są więzione.

Talibowie systematycznie mordują byłych członków sił bezpieczeństwa. Human Rights Watch twierdził, że ponad 100 byłych afgańskich żołnierzy, oficerów wywiadu i policji zostało zabitych lub "zaginęło" w ciągu pierwszych trzech miesięcy po przejęciu władzy przez talibów, pomimo obietnic amnestii. ONZ w raporcie z połowy października 2022 roku udokumentowała 160 pozasądowych zabójstw i 178 aresztowań byłych urzędników rządowych i wojskowych.

Ciężki grzech USA

Stany Zjednoczone wydały prawie 90 mld dolarów na stworzenie afgańskiej armii i sił bezpieczeństwa. Nie dało to realnej przewagi na polu walki. Wszak rządowe siły poddały kraj talibom w parę tygodni niemal bez walki. Ale afgańskie siły specjalne to co innego, nie tylko dlatego, że szkolone przez specjalsów z USA i Wielkiej Brytanii, ale też ze względu na swoje wysokie morale. To była elitarna formacja. Korpus Sił Specjalnych Narodowej Armii Afganistanu. Amerykanie nie zadbali o ich los odpowiednio.

Podczas gdy ponad 80 tys. zagrożonych Afgańczyków, którzy pracowali lub walczyli u boku amerykańskich i innych zachodnich sił zbrojnych, zostało ewakuowanych z kraju drogą powietrzną, gdy talibowie nacierali na Kabul, dziesiątki tysięcy utknęły w Afganistanie. Część uciekła do sąsiednich krajów, inni wciąż ukrywają się w kraju. Jeszcze w marcu br. w rozmowie z RFE/RL były instruktor afgańskich sił specjalnych Mike Edwards ostrzegał: "Tym chłopakom nie pozostaje nic innego, jak albo dać się zabić, albo, jeśli będą mieli szczęście, dać się zwerbować na drugą stronę". Jeśli wybiorą to drugie, powiedział Edwards, będzie to oznaczało, że „mamy jednych z najlepszych, jakich kiedykolwiek przeszkoliliśmy, działających przeciwko nam". Afgańscy komandosi - wyszkoleni przez amerykańskich Navy SEALs i brytyjskie „zielone berety” - mogą przekazać informacje o amerykańskiej czy brytyjskiej taktyce walki sił specjalnych terrorystom z ISIS, Iranowi czy Rosji.

Szacuje się, że 20-30 tysięcy żołnierzy afgańskich sił specjalnych walczyło u boku Amerykanów podczas trwającej dwie dekady wojny. Zaledwie kilkuset starszych rangą oficerów zostało ewakuowanych drogą powietrzną gdy wojska amerykańskie wycofały się z Afganistanu. Ponieważ wielu afgańskich komandosów nie pracowało bezpośrednio dla US Army, nie kwalifikowali się do otrzymania specjalnych amerykańskich wiz. - To byli ci, którzy walczyli do naprawdę ostatniej chwili. I nigdy, nigdy, nigdy nie rozmawiali z talibami. Nigdy nie negocjowali. Pozostawienie ich to największy błąd – mówi generał Alizai.

Michael Mulroy, emerytowany oficer CIA, który służył w Afganistanie, podkreśla wysoką wartość bojową komandosów ANA, ale też sugeruje, że Rosjanom nie uda się zwerbować zbyt wielu Afgańczyków. Chodzi o ich mentalność. Po pierwsze, poszli do wojska nie po pieniądze, ale bo chcieli demokratycznego Afganistanu. Po drugie, przeszli wiele i nawet gwarancja pełnego bezpieczeństwa przed talibami nie musi ich przekonać do wojowania dla Rosji (której zbrodnie w Afganistanie wciąż się pamięta) przeciwko Ukrainie, sojusznikowi Zachodu. Sęk w tym, że Rosjanie nie skończą na komandosach. Sięgną też po innych byłych żołnierzy ANA, byłych policjantów i byłych funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa. Ci mogą nie mieć takich oporów przed przyjęciem rosyjskiej oferty, jak ich koledzy z elitarnej formacji.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl