Zmobilizowani nie dostają leków i opatrunków
W mediach społecznościowych krąży nagranie, na którym zmobilizowani Rosjanie są instruowani o tym, co muszą zabrać ze sobą na wojnę.
Pani oficer instruuje, jak poborowi mają zadbać o siebie. - Wszystko musicie załatwić sobie sami! Bierzcie podpaski i tampony od dziewczyn, wkłada się je w ranę po kuli. Bierzcie apteczki samochodowe, tabletki przeciw sraczce, wszystko chłopczyki. Wiem to od chłopaków z frontu - podpowiada pani oficer.
Widać więc, że żołnierze Putina nie mają żadnego wsparcia. To zupełnie inny obraz armii, który jest pokazany w oficjalnych reklamach skierowanych do poborowych. Z nich wynika, że jedynym wrogiem żołnierza, jest tylko "wczorajszy on" - czyli nieprzeszkolony przez wojsko.
Nic więc dziwnego, że wielu Rosjan, nawet jeszcze niezmobilizowanych na wojnę, telefonuje na ukraińską infolinię po instrukcje jak się poddać i trafić do ukraińskiej niewoli. Powiedział o tym przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow.
Dzwonią (i pytają): co powinienem zrobić, jeśli mnie zmobilizują, by się prawidłowo poddać? - mówił Jusow.
Przedstawiciel HUR, którego cytuje portal Hromadske, powiedział, że w ostatnim czasie na infolinię dzwoni wielu mieszkańców anektowanego Krymu.
Jusow wyraził przekonanie, że mobilizacja w Rosji odbędzie się w kilku etapach, więc nawet jeśli ktoś nie otrzymał wezwania do armii, to może je dostać później.
"Część świeżo zmobilizowanych z niewielkim przygotowaniem faktycznie wysyłana jest od razu na front. Inna część będzie pozostawiona, w celu utworzenia nowych oddziałów" - powiedział Jusow.
rs
Źródło:
