W rejonie rosyjskiego Kurska wartownik ostrzelał w nocy swoich kolegów.
Wydarzyło się to w 37. brygadzie strzelców zmotoryzowanych jednostki wojskowej numer 69647, która tymczasowo stacjonuje w rejonie sużańskim w obwodzie kurskim.
Myślał, że kręcą się obcy
Ze wstępnych danych wynika, że 22-letniemu poborowemu, który niedawno trafił do wojska Magomedowi M. wydawało się, że jakieś podejrzane osoby kręcą się koło jednostki.
Miał najpierw krzyknąć: Stój, kto idzie, ale kiedy nie usłyszał żadnej odpowiedzi, otworzył ogień.
Okazało się, że ranił śmiertelnie 19-letniego poborowego z Tatarstanu Tamira G., zaś inny 22-letni poborowy z Nowosybirska Władysław K. trafił z ciężkimi ranami do szpitala. Informację podały ukraińskie źródła. Rosyjskie dowództwo milczy na ten temat.
Bez przygotowania idą na front
Nie jest jednak tajemnicą, że przyczyną wielu typu takich wydarzeń jest słabe lub wręcz zerowe przygotowanie poborowych do służby, którzy z marszu trafiają na linię frontu.
Podobne zdarzenie miało miejsce kilka tygodni temu w obwodzie biełgorodzkim przy granicy z Ukrainą. Poborowy armii Putina zastrzelił kolegę z Nowosybirska Danisa Taskajewa, myląc go z „ukraińskim sabotażystą”.
Sprawa śmierci Taskajewa wydała się po naciskach jego matki, która nie przyjmowała wyjaśnienia, ze jej syn zginął w wypadku. Sprawca przebywa w areszcie, dochodzenie w tej sprawie trwa.

lena