Wykorzystanie przez Kreml na szeroką skalę skazanych, których wysyła się na wojnę, grozi chaosem. Wielu morderców po pobycie na Ukrainie wraca do swoich miast. Ich sąsiedzi i bliscy są przerażeni.
Morderca może zostać... bohaterem
Niektórzy z nich mogą zostać nawet okrzyknięci nowymi bohaterami Rosji. Jedną z takich ponurych postaci jest 66-letni Alexander Tyutin. Został skazany w 2021 roku za dokonanie w 2005 roku brutalnego mordu na zlecenie swojego partnera biznesowego, jego ciężarnej żony i dwójki dzieci.
Jak mówili policjanci, Tyutin oddał mocz na ich groby po pogrzebie. Został złapany wiele lat później po tym, kiedy szykował się do kolejnego zabójstwa na zlecenie. Tym razem chodziło o zabicie jego żony, która kwestionowała jego prawo do spadku po ciotce.
Zabójca korzysta już z życia
Ten potwór odsiedział tylko 18 miesięcy z 23-letniego wyroku, po czym został wysłany na wojnę na Ukrainę. Po zakończeniu służby wojennej Tyutin został uwolniony i widziano go ostatnio, jak odpoczywał u boku zachodnich turystów na wakacjach w Antalyi w Turcji ze swoją nową partnerką.
Moskiewskie elity cieszą się, że takich skazańców wysyła się na front, bo wtedy oszczędzani są ludzie ze średniej klasy. Tyle, że bezwzględny Tyutin znów może zabijać. Tym jednak ci, którzy dali mu wolność, się nie przyjmują.
Szacunki mówią, że w szeregach rosyjskich oddziałów, wysyłanych na Ukrainę jest ponad 20 tysięcy przestępców. Wśród nich wielu morderców oraz osób, które odsiadują wyroki za ciężkie pobicia i napady z bronią. Ostatnio sięgnięto również po gwałcicieli.

lena