- Prawie cały mój 300-osobowy batalion przestał istnieć podczas próby opanowania Awdijiwki, miasta na obrzeżach Doniecka na Ukrainie - mówił rosyjski żołnierz.
- Dlaczego doszło do masakry? Ponieważ nasi oficerowie odmówili udzielenia nam wsparcia - żalił się szeregowiec.
Przeżyło tylko trzech
Andriej twierdzi, że jest jednym z zaledwie trzech żołnierzy, którzy pozostali z rozbitego batalionu. Powiedział swemu przyjacielowi Iwanowi, że był świadkiem rzezi.
- Człowieku, nie wiem, jak to przeżyłem. Jestem jedyną osobą z mojej grupy, która żyje – mówił w rozmowie z Radiem Wolna Europa.
Wstrząsająca rozmowa przyjaciół
Iwan mówił potem, że siedmiominutowy telefon od przyjaciela był wstrząsający. - Nigdy w życiu nie słyszałem takiego przerażenia w głosie ." Moja grupa nie istnieje, po prostu zniknęła" - powtarza słowa przyjaciela.
Andriej mówił przyjacielowi, że on i jego batalion, którego nazwa nie pada za względu na bezpieczeństwo żołnierza, zostali wysłani do ataku bez wsparcia. Nie było ognia osłonowego. Nie było pomocy medycznej. Wielu konało od ran. - Zabierano z pola walki tylko tych, którzy do czegoś się nadawali - dodawał.
Przełożeni tłumaczyli poborowym, że nie dali wsparcia, bo bali się utraty ciężkiej broni w walkach z Ukraińcami.
Iwan wspomina słowa Andrieja o tym, że jego oficerowie otwarcie mówili: Jesteś tylko mięsem i niczym więcej. Możesz zapomnieć o obiecanych medalach i premiach. Po prostu nie istniejesz.
dś