- Rada Ministrów nie mogła poprzez wprowadzenie powszechnego zakazu przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym, obowiązującego całą dobę wyłączyć korzystania przez dziennikarzy z konstytucyjnej wolności pozyskiwania informacji na terenie objętym stanem wyjątkowym - czytamy w argumentacji wniosku RPO i kasacji podpisanej przez zastępcę Stanisława Trociuka.
28 września br. troje pracowników i dziennikarzy niemiecko-francuskiej telewizji ARTE i AFP zatrzymano w związku z podejrzeniem, że przebywając w Babikach, gdzie wprowadzono stan wyjątkowy, naruszyli zakaz przebywania na obszarze nim objętym.
Uznano to za wykroczenie z art. 23 ust. 1 pkt 7 ustawy o stanie wyjątkowym. Zgodnie z nim, kto w czasie stanu wyjątkowego wbrew zakazowi lub nakazowi określonemu w art. 18 ust. 2 pkt 1 przebywa lub nie opuszcza w ustalonym czasie oznaczonego miejsca, obiektu lub obszaru podlega karze aresztu lub grzywny.
Sąd Rejonowy w Sokółce w trybie przyśpieszonym wyrokiem z 29 września uznał obwinionych za winnych. Oskarżyciel posiłkowy, czyli Policja wnioskowała o ukaranie każdego z trzech obwinionych dziennikarzy karą grzywny w wysokości 2 tys. zł. Sąd jednak takiej kary nie nałożył. Ukarał obwinionych jedynie karą nagany, stosując w tym przypadku nadzwyczajne złagodzenie kary. Orzeczenie uprawomocniło się.
RPO chce uniewinnienia
Jednak na podstawie Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, RPO zaskarżył orzeczenie na korzyść ukaranych. Wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i uniewinnienie ukaranych.
- Ukarani znajdowali się na terenie stanu wyjątkowego w związku z wykonywaniem pracy dziennikarskiej. Analiza przepisów prowadzi do wniosku, że § 1 ust. 1 pkt 4 rozporządzenia Rady Ministrów wprowadzający zakaz przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym, obowiązujący całą dobę w zakresie, w jakim dotyczy dziennikarzy, jest niezgodny z art. 6 ust. 4 Prawa prasowego. Wynika z niego, że nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki. Dziennikarze nie zostali zaś w rozporządzeniu wymienieni wśród osób, które są wyłączone z powszechnego zakazu przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym. A takim wyłączeniem objęto np. osoby wykonujące na tym obszarze pracę zarobkową na rzecz podmiotów, które stale prowadzą tam działalność, czy uczestniczące w chrzcinach, weselu lub pogrzebie. W istocie rzeczywistą treścią zakazu przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym w zakresie, w jakim jest on skierowany do osób wykonujących zawód dziennikarza, jest uniemożliwienie realizacji na tym obszarze konstytucyjnej wolności pozyskiwania informacji (art. 54 ust. 1 Konstytucji) - czytamy w uzasadnieniu RPO.
Aneta Sidorowicz, sędzia Sądu Rejonowego w Sokółce, uzasadniając orzeczenie w sprawie trójki dziennikarzy, mówiła: - W ocenie sądu przedstawione dowody nie budzą wątpliwości w zakresie okoliczności popełnienia wykroczenia. Materiał dowodowy był wystarczający do przypisania im winy. Sami obwinieni też nie kwestionowali, iż byli świadomi, że wjechali w teren objęty stanem wyjątkowym.
Dziennikarze nie przyznają się do winy
Podczas rozprawy, żadne z trójki dziennikarzy nie przyznało się do winy. Twierdzili, że są niewinni, że są legalistami, szanują polskie prawo i nigdy nie pozwoliliby sobie na świadome złamanie prawa.
- Trzeba być szaleńcem, żeby próbować wejść w strefę stanu wyjątkowego, którego strzegą tysiące mundurowych. Naszym celem nie było dostanie się do grupki osób na granicy, bo przecież to nie byłoby możliwe - argumentowała polska dziennikarka.
Ona i jej towarzysze zostali zatrzymani przez policję we wtorek 28 września około południa w okolicach miejscowości Babiki w gminie Szudziałowo. Jak tłumaczyli przed sądem, wybrali się tam zawodowo, aby do materiału filmowego nagrać tzw. przebitki pokazujące kordony samochodów patrolujących teren stanu wyjątkowego. Nie mieli jednak żadnych zezwoleń na przebywanie w strefie objętej stanem wyjątkowym.
Z ich zeznań wynikało, że o zamiarze robienia nagrań mieli powiadomili rzeczniczkę podlaskiego oddziału Straży Granicznej, z którą byli w kontakcie mejlowym i telefonicznym. To ona miała im doradzić, aby pojechali do placówki SG w Szudziałowie, by stamtąd zostać pokierowanym w miejsce, gdzie mogliby zrobić materiał.
Po drodze spotkali patrol Straży Granicznej, który poinformował ich, że wjechali w strefę i że powinni powrócić w głąb kraju. Przed wsią Babiki, natrafili na patrol Policji. Okazało się, że są w odległości około 2 km od granicy, w terenie - trójkącie pomiędzy wsiami objętymi stanem wyjątkowym: Babikami, Harkawiczami i Usnarzem Górnym. Zostali zatrzymani i trafili do policyjnego aresztu.
