Szef rządu przekonywał podczas jednego ze spotkań wyborczych, że za czasów PO i PSL nie budowano „ani dróg ani mostów”. „To kłamstwo” - mówili zgodnie politycy Platformy Obywatelskiej. Na ich wniosek sąd zajął się wypowiedzią szefa rządu.
W ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy oddalił pozew złożony przez posłów PO, ponieważ, jak argumentowała sędzia, wniosek nie podlega rozpoznaniu trybie wyborczym. Jednak w piątek Sąd Apelacyjny uchylił tę decyzję.
Wczoraj sąd ponownie oddalił wniosek opozycji. - Tej wypowiedzi nie można traktować jako wypowiedzi wiążącej i bezpośrednio zobowiązującej. Według sądu w przypadku tych wypowiedzi nie doszło do kłamstwa wyborczego - stwierdził sędzia Radosław Tukaj. Zwrócił on uwagę, że Mateusz Morawiecki występował na wiecu nie jako kandydat, a jako wyborca i popierał jednego z kandydatów. Wypowiedź premiera sąd sklasyfikował jako „chwyt retoryczny”.
Pełnomocnik Komitetu Wyborczego Koalicji Obywatelskiej mecenas Jacek Dubois zapowiedział, że zaskarży decyzję sądu.
- W naszej ocenie i w ocenie wszystkich Polaków czymś oczywistym jest, że padło z ust Mateusza Morawieckiego wielkie kłamstwo. Bardzo niebezpieczna rzecz się w naszej ocenie dzisiaj zdarzyła, ponieważ sąd stwierdził, że każde kłamstwo może być określone mianem chwytu retorycznego w kampanii wyborczej. To jest niezwykle niebezpieczne zjawisko dla polskiej demokracji - stwierdził poseł Mariusz Witczak z PO. - Jesteśmy zdeterminowani, żeby walczyć o spór polityczny w oparciu o prawdę. Czekamy na uzasadnienie pisemne - podsumował.
Satysfakcji z decyzji sądu nie kryją politycy Prawa i Sprawiedliwości. „My: ciężka praca dla Polski, konkretne programy społeczne, plany rozwoju i dotrzymywanie słowa. Oni: zero pomysłu, ciągła awantura, pozwy do sądu przeciw premierowi Morawieckiemu, błaganie o pomoc i wsparcie Brukseli, plus dyscyplinujące rozmowy z kanclerz Merkel. Tak to dziś wygląda” - analizował na Twitterze szef kampanii PiS Tomasz Poręba.