O krok od tragedii pod kładką na Ołowiankę. Sąd uniewinnił kapitana statku
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w lipcu 2017 roku, gdy kierowana przez - dziś 67-letniego - Marka W. statek pasażerski „Danuta” wracał z przystanku na Westerplatte i nie zatrzymał się przed zwodzoną pieszą kładką, prowadzącą na gdańską Ołowiankę.
- Należy zwrócić uwagę, co wynika z opinii biegłego, że oznakowania wokół kładki było niewłaściwe - mówiła w ustnym uzasadnieniu ogłoszonego w środę 7.10.2020 roku sędzia Adrianna Kłosowska z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe, tłumacząc, że również m.in. czynniki atmosferyczne, jak też zacumowane w okolicy kładki statki mogły utrudniać prawidłowe odczytanie sygnałów dawanych przez jej obsługę.
Sędzia: "Podejmowane przez kapitana decyzje były prawidłowe"
Jak wyjaśniła, sygnał dźwiękowy opuszczającej się kładki był zbyt cichy i kapitan „Danuty” mógł go zwyczajnie nie słyszeć, a Marek W. kilka razy próbował nawiązać połączenie z operatorem kładki, jednak nie udawało się to najpewniej z powodów technicznych.
Według sądu, mężczyzna podjął działania mające zapewnić bezpieczeństwo pasażerów – początkowo próbował wyhamować, do momentu, kiedy zorientował się, jak wolno opuszcza się kładka. Operator przeprawy miał z kolei usiłować nakazać mu zatrzymanie się lizakiem, zamiast przepisową czerwoną flagą (w tym procesie sądzony nie był Arkadiusz R., wobec którego rozprawy toczą się równolegle).
- W momencie, kiedy dziób statku znajdował się przy przęśle, właściwie nie było już możliwości zatrzymania jednostki – zastrzegła sędzia, wskazując, że w dodatku istniało ryzyko, że statek w momencie intensywnego hamowania, zatrzymałby się pod opuszczającą się konstrukcją.
Decyzja, by przyspieszyć i przy „całej naprzód” przepłynąć na drugą stronę kładki, była zdaniem sądu „uzasadnioną i prawidłową”. - Właściwie wszystkie podejmowane przez kapitana decyzje były prawidłowe – usłyszeliśmy w uzasadnieniu orzeczenia.
Wyrok na kapitana "Danuty" nie jest prawomocny. Będzie apelacja?
Wyrok nie jest prawomocny, natomiast właściwie pewna jest apelacja oskarżenia, które dla Marka W. domagało się 1 roku bezwzględnego więzienia.
- Wystąpimy o pisemne motywy uzasadnienia wyroku. Zapoznamy się z nimi, na spokojnie i dopiero wówczas jak sądzę decyzja będzie podjęta co do tego czy występujemy z apelacją, czy uznajemy wyrok za słuszny – powiedziała prokurator Anna Augustyniak z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście, która zaznaczyła, że w sprawie nie była referentem
Sam oskarżony nie pojawił się na publikacji orzeczenia.
Kapitan "Danuty": "Nie miałem miejsca na zatrzymanie"
- Nie miałem miejsca na zatrzymanie – przekonywał Marek W., na pierwszej rozprawie procesu, który rozpoczął się 13.06.2019 roku, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ >>>.
67-latek tłumaczył, że sygnału nakazującego zatrzymanie nie widział ze względu na rażące słońce, a nagłe hamowanie mogło zniszczyć i statek, i opuszczany pomost.
