O zaskakującym wniosku z rozprawy, która odbyła się przed sądem rejonowym w Rostowie informuje ukraińska stacja 1+1. Chodzi o proces dotyczący dostaw żywności dla rosyjskich żołnierzy przebywających w Donbasie. Oskarżonym był w nim Rosjanin, który w 2019 roku miał zakłócić ciągłość dostaw, a potem próbował zatuszować sprawę łapówką.
Ukraińska telewizja opublikowała zdjęcie sądowego dokumentu, z którego jasno wynika, że odbiorcami dostaw żywności były rosyjskie jednostki wojskowe, pełniące służbę w Donieckiej Republice Ludowej oraz Ługańskiej Republiki Ludowej. Przypomnijmy, że w ten właśnie sposób prorosyjscy separatyści nazwali powołane przez siebie w 2014 roku samozwańcze republiki.
Dziennikarz ukraińskiej stacji Andrij Ceplijenko, który ujawniła pismo rosyjskiego sądu napisał w serwisie Telegraf, że Rosja będzie próbowała pospiesznie usunąć wszelkie dokumenty i ślady po wyroku sądu w Rostowie. „Ale rękopisy nie płoną. Zwłaszcza w dobie internetu” – podkreślił.
Opublikowane informacje mają znaczenie o tyle istotne, że Kreml od początku konfliktu na wschodniej Ukrainie zaprzeczał, jakoby rosyjscy żołnierze wspierali separatystów w Donbasie.
Mimo ujawnienia orzeczenia rosyjskiego sądu, władze tego kraju nie zmieniły retoryki w tej sprawie.
– Jest to prawdopodobnie błąd tych, którzy napisali ten tekst. Ponieważ jest to niemożliwe. Na terytorium republik nie ma rosyjskich sił zbrojnych. Cały czas udzielana jest pomoc humanitarna, wiedzą państwo o tym. Te republiki bardzo potrzebują tej pomocy – przekonywał rzecznik Kremla. – Nie możemy jednak mówić o żadnych dostawach. Jest to błąd tych, którzy opracowali ten dokument – dodawał Dmitrij Pieskow.
belsat.eu, tvn24
