Była to podróż pod specjalnym nadzorem, niemal wszystko trzymano w tajemnicy do samego końca.
Armada samolotów szpiegowskich i myśliwców NATO eskortowała prezydenta Wołodymyra Zełenskiego przez Atlantyk do USA w jego pierwszą zagraniczną podróż od wybuchu wojny na Ukrainie.
Zełenski wjechał do Polski w środę rano. Dotarł na stację kolejową w Przemyślu. Towarzyszyła mu ambasador USA na Ukrainie, Bridget Brink.
Zełenski był trochę zdenerwowany
Był trochę zdenerwowany. Pierwszy raz od początku wojny mój prezydent jedzie na wycieczkę nie pociągiem – napisał na Twitterze Aleksander Kamyszyn, dyrektor generalny ukraińskich kolei.
Na lotnisko w Rzeszowie Zełenskiego przewieziono samochodem ambasady USA. Tam czekał na niego amerykański transportowiec wojskowy Boeing C-40. To maszyna rządowa używana przez wysokich urzędników poniżej prezydenta i wiceprezydenta.
Godzinę wcześniej wzbił się w powietrze z Niemiec szpiegowski Boeing AWACS i ruszył nad Morze Północne. Miał śledzić przestrzeń patrolowaną przez rosyjskie okręty podwodne.
Eskorta myśliwca F-15
Kiedy Zełenski przelatywał nad Wielką Brytanią, dołączył do niego myśliwiec F-15 Sił Powietrznych USA, który wystartował z bazy lotniczej w Anglii w ramach misji eskortowej.
F-15 powrócił do bazy w Mildenhall po tym, jak samolot Zełenskiego przeleciał nad Szkocją. Tysiące osób mogło śledzić jego lot przynajmniej przez część podróży przez Atlantyk. Samolot pojawił się nad Berlinem i na krótko u wybrzeży Grenlandii, po czym ponownie zniknął.
Pod opieką Secret Service
Maszyna wylądowała w bazie Andrews, 30 minut jazdy od Białego Domu. Wtedy włączyli się agenci Secret Service, jak to bywa w przypadku wizyt głów państw.
Wysoki urzędnik administracji Bidena powiedział, że USA konsultowały się z Zełenskim w sprawie jego bezpieczeństwa, a prezydent Ukrainy uznał, że wystarczy mu krótki pobyt w Waszyngtonie.
Prezydent Ukrainy pozostał w rezydencji w Blair House, czteropiętrowym budynku naprzeciwko Białego Domu. W czwartek miał opuścić bazę Andrews.
