Ciężkie walki toczą się wokół Bachmutu, miasta w Donbasu na Ukrainie. Rosjanie próbują bez powodzenia je przejąć od miesięcy.
Trudno szukać tam miejsca, które nie byłoby zniszczone przez pociski. Świadkowie nazywają bitwę piekłem przypominającym I wojnę światową. Putin rzuca do walki „mięso armatnie”, dzień i noc wali rosyjska artyleria, potem wojska Moskwy ruszają do frontalnych ataków.
To tylko mięso armatnie
- Dla Putina to tylko mięso armatnie - mówi Konstantin, ukraiński dowódca, który Bachmut nazywa „maszynką do mięsa”.
Miasto leży na przecięciu szlaków zaopatrzeniowych i postrzegano je jako ważny punkt wypadowy w głąb Donbasu. Teraz bitwa jest bardziej symboliczna niż praktyczna. Większość analityków zgadza się, że cena krwi, jaką Rosja płaci za próbę przejęcia Bachmutu – uważa się, że to 100 żołnierzy dziennie – nie jest warta zajęcia miasta.
Putin Kazał; Donbas trzeba wyzwolić
Ale Putin obiecał, że Donbas zostanie wyzwolony. A droga do celu wiedzie przez Bachmut, więc horror trwa. Na czele szarży, przynajmniej przez ostatnie tygodnie, stoją najemnicy Jewgienija Prigożyna, założyciela budzącej postrach Grupy Wagnera.
Po triumfie w Mariupolu u boku czeczeńskich najemników Kadyrowa, Prigożyn podjął się misji w Bachmucie, aby podnieść swoją pozycję w oczach Putina. Ale wysiłek był kosztowny, Prigożyn został zmuszony do werbowania morderców i gwałcicieli z więzień, aby włączyli się do walki.
