Sebastian Kowalczyk na meczu Pogoń - Warta
Kowal, bo tak mówią o Kowalczyku w Szczecinie został ciepło przyjęty mimo trzaskającego mrozu. Tuż przed spotkaniem z ramienia Pogoni obdarował go dyrektor sportowy Dariusz Adamczuk. Prezentem okazała się antyrama ze zdjęciem pomocnika w granatowo-bordowych barwach, uzupełniona hasłem: Portowcem się jest, a nie bywa. Kowal, dziękujemy!
Oklaskiwany bohater nie krył wzruszenia. W przerwie meczu Kowalczyk skorzystał z zaproszenia reporterki Darii Kabały-Malarz prowadzącej studio meczowe w Canal+ Sport. - Bardzo tęskniłem za domem, rodziną, Szczecinem. Spędziłem tu 25 lat. Wszystko co dobre spotkało mnie właśnie tutaj. Życie pisze jednak różne scenariusze. Trzeba było opuścić gniazdo i wyruszyć w daleką podróż - opisywał 25-latek, dodając że początki bywały trudne: - Dojrzałem jako facet i człowiek.
W Szczecinie została narzeczona Kowalczyka i jego urodzony niedawno syn. - Od dwóch dni nie odstępuję Leosia na krok. Myślę, że dużo pomagam, dużo spędzamy razem czasu. W przyszłym sezonie będą razem ze mną - dodał w rozmowie z Canal+ Sport.
Kowalczyk w Houston Dynamo rozegrał dotąd jedynie 9 meczów. W Major Soccer League zaliczył jedną asystę. - Dołączyłem w połowie sezonu, drużyna była już fajnie ułożona - tłumaczy środkowy pomocnik. W Pogoni jego następcą został 31-letni Norweg Fredrik Ulvestad zbierający pochlebne recenzje.
W drugiej połowie Kowalczyk był świadkiem jak Pogoń odwraca wynik. Warcie wbiła wtedy trzy bramki. Skończyło się jednak rozczarowującym remisem 3:3.
EKSTRAKLASA w GOL24
WAGs Legia Warszawa. Oto żony, narzeczone i dziewczyny piłkarzy