Choć pierwotnie Sejm miał mieć wolny koniec roku, to po zamieszaniu związanym z możliwą podwyżką cen prądu, rząd zdecydował się na zwołanie nadzwyczajnego, jednodniowego posiedzenia Sejmu, w celu przyjęcia projektu dot. zapobiegnięcia wzrostowi cen prądu. Posiedzenie rozpoczęło się o godzinie 11.
II czytanie projektu odbyło się ok. godziny 13, a głosowanie zaplanowane było na godzinę 14. Następnie, trzy godziny później, nowelizacja trafiła do Senatu. Nie wiadomo, kiedy przyjęcie nowelizacji miałby podpisać prezydent, ale - według zapowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości - miałoby to nastąpić jeszcze przed Nowym Rokiem.
W piątek rano na serwery Sejmu wpłynął projekt nowelizacji, który został rozszerzony aż o dziesięć stron, w stosunku do pierwotnej wersji.
- Od początku nie było niebezpieczeństwa, że obywatele odczują te podwyżki - powiedział w piątek rano Jacek Sasin w Trójce Polskim Radiu. - Dyskusja dotyczyła tego, czy to ma być tak, że obywatel płaci więcej, a dostaje rekompensatę, czy też inna droga. Przyjęliśmy takie rozstrzygnięcie, że po prostu każdy Polak nie powinien dostrzec, że ta podwyżka w ogóle nastąpiła i ta ustawa to gwarantuje - dodał.
- Gdyby prześledzić całą historię tych cen prądu, raz rosły, raz nie rosły, innym razem rosły, tylko niewiele. Po drodze gdzieś tam prezesi spółek potracili swoją pracę. W międzyczasie prezes URE powiedział, że to jest zmowa spółek energetycznych. Kto te spółki nadzoruje? Nikt inny jak pan premier. Należy wnioskować, że to spółki nadzorowane przez pana premiera chciały łupić Polaków i pan premier się oburzył, Teraz mówi, już nie będą łupić, bo ja tu nie dopuszczę. Skorzystali z naszych rozwiązań - stwierdziła z kolei była premier Ewa Kopacz w Radiu Zet.
POLECAMY: